Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/366

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zamków i włości, które książę Norfolk,
Świętej pamięci ojciec twój, zostawił?
Mowbray.  Cóż na honorze ojciec mój utracił,
A coby we mnie odkwitnąć znów miało?
Król, co go kochał, przez wzgląd na stan kraju,
Był koniecznością wygnać go zmuszony,
I właśnie kiedy już on i Bolingbroke
Dosiedli koni, stanęli w strzemionach,
Gdy rżąc, z ostrogi szydziły rumaki,
Z kopią u toku, spuszczoną przyłbicą,
Z okiem przez szpary stalowe blyszczącem,
Gdy śród trąb grzmotu zetrzeć się już mieli,
Wtedy to, wtedy, gdy nic Bolingbroka
Od kopii ojca nie mogło ratować,
Król swoją rzucił buławę, niestety!
I życie swoje z buławą poronił,
Nietylko swoje, lecz życie tych wszystkich,
Co później sądów albo miecza sprawą
Padli ofiarą zemsty Bolingbroka.
Westmor.  Lordzie Mowbrayu, sam nie wiesz, co mówisz:
Hrabia Hereford miał podówczas sławę
Pierwszego w Anglii odwagą rycerza;
Nikt nie wie, komu losby się uśmiechnął.
Lecz choćby w boju ojciec twój zwyciężył,
Nigdyby żywy nie uszedł z Coventry,
Bo tam kraj cały głosem jednomyślnym
Swoją ku niemu objawił nienawiść;
Tam ludu modły, oznaki miłości
Do Hereforda zwróciły się wszystkie;
Lud mu podówczas wszystek błogosławił,
Czcił go i kochał goręcej niż króla.
Lecz to zboczeniem od moich jest zleceń.
Książe, a wódz mój przysyła mnie do was
Skarg waszych słuchać, a razem oświadczyć,
Ze książę gotów dać wam posłuchanie,
A jeśli uzna żądań waszych słuszność,
Da wam bezzwłoczne zadośćuczynienie,