Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Falstaff.  Pocałuj mnie, Dosiu.
Ks. Henr.  Saturn i Wenus są tego roku w połączeniu; co mówi na to kalendarz?
Poins.  A, patrz, jak ten ognisty Trigon, jego pachołek, pieści stare archiwa swojego pana, jego powiernika — pugilares.
Falstaff.  Dajesz mi pochlebne cmoki.
Dorota.  Ale szczere, całuję cię najwierniejszem sercem.
Falstaff.  Już ja stary, już ja stary.
Dorota.  Kocham cię goręcej niż najmłodszego z tych wszystkich nicponiów.
Falstaff.  Z jakiej chcesz materyi spódniczkę? Odbieram pieniądze we czwartek; jutro przyślę ci czepek. A teraz zanuć mi jaką wesołą piosneczkę; już późno, czas iść do łóżka. Zapomnisz mnie, gdy się oddalę.
Dorota.  Na uczciwość, płakać mnie przymusisz, jeśli tak będziesz dłużej gadał. Niech ci powiedzą, czy się choć raz wyfiokuję przed twoim powrotem. Słuchaj tylko końca.
Falstaff.  Wina, Franciszku!
Ks. Henryk  i Poins (występując). Zaraz, zaraz, panie.
Falstaff.  Ha, królewski bękart? A czy ty nie Poins, brat jego?
Ks. Henr.  A ty kulo grzesznych kontynentów, co ty za życie prowadzisz?
Falstaff.  Lepsze od twojego; jestem szlachcicem, a ty szynkarczykiem.
Ks. Henr.  To prawda, przychodzę też trochę ci krwi utoczyć.
Gospod.  Niech Pan Bóg ma w swojej świętej pieczy twoją dostojność! na uczciwość witaj nam w Londynie! Błogosław Panie, słodkiej twojej twarzy! Jak to, panie, z Walii powracasz?
Falstaff.  A ty bękarcie, szalony zlewku majestatu! (kładąc rękę na Dorocie) na to wiotkie ciało i na tę krew popsutą witam cię radośnie!
Dorota.  A to co znowu, ty stary głupcze? Gardzę tobą.
Poins.  Łaskawy panie, wygna ci z myśli chęć zemsty i wszystko w żart obróci, jeśli odrazu w gniew nie wpadniesz.
Ks. Henr.  Ty sk......nie, mino łoju, ty, z jakąż to ujmą mówiłeś