Na silną pomoc hrabi Northumberland,
Którego pali krwawej zemsty ogień!
Bardolph. Lordzie Hastingsie, pytanie jest teraz,
Czy te dwadzieścia pięć tysięcy wojska
Mogą się oprzeć bez Northumberlanda.
Hastings. Mogą z nim razem.
Bardolph. Na tem stoi wszystko.
Jeśli bez niego jesteśmy za słabi,
Zbyt się daleko nie możem posuwać,
Póki się z nami hrabia nie połączy.
W sprawie tak ważnej, wszelkie przypuszczenia,
Wszelkie nadzieje niepewnych posiłków
Do naszych rachub nie powinny wchodzić.
Arcybisk. Słuszna uwaga; to właśnie zgubiło
W shrewsburskiej bitwie młodego Hotspura.
Bardolph. To, bez wątpienia. Karmił się nadzieją,
Obietnicami posiłków oddychał,
Łudził się przyjściem urojonej siły,
Mniejszej od jego i najmniejszej myśli;
Więc uniesiony skrzydłem wyobraźni,
Szalonym tylko dozwolonej głowom,
Powiódł swe hufce na rzeź niewątpliwą,
I skoczył w przepaść z zamkniętą źrenicą.
Hastings. Nie szkodzi jednak do wojennych rachub
Prawdopodobne wprowadzać nadzieje.
Bardolph. I bardzo, jeśli cały wojny zasób,
Jeżeli cała zwycięstwa podstawa
Nadzieją tylko żyje, jak te pączki,
Które w zaraniu wiosny drzewa stroją,
Bo czy z nich kiedy owoc się wywiąże,
Mniej jest nadziei, niż słusznej obawy,
Że je przed czasem mroźne zwarzą wiatry.
Kto chce budować, najprzód grunt obejrzy,
Potem plan zrobi, a gdy już zobaczy
Kształt domu, koszta budowli obliczy,
A gdy nad jego zdadzą mu się możność.
Nowy plan z mniejszym zakreśla przepychem,
Albo się całkiem wyrzeka budynku.
Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/323
Ta strona została przepisana.