Ta strona została skorygowana.
— 168 —
Pragnąłem mordu, zbójcy nienawidzę.
Weź za twą płacę zgryzoty sumienia,
Lecz na królewskie nie licz dziękczynienia.
Jak drugi Kain błąkaj się bez końca,
Kryj się przed ludźmi i unikaj słońca.
Dusza dziś moja boleje żałośnie,
Że krwią podlana wielkość moja rośnie.
Płaczcie więc ze mną spólnie naszej straty;
Na znak żałoby czarne wdziejmy szaty.
Pójdę do świętej ziemi Palestyny,
Aby tam dłonie me z tej obmyć winy.
Za tą przedwczesną trumną teraz razem
Idźmy, panowie, z boleści wyrazem (wychodzą).