stępuje, jako ręka prawa, samego króla Jana i wypełnia sobą, czego tamtemu braknie.
Dwa charaktery kobiece, zazdrosnej babki, która przez dumę własnej krwi nie przebacza, i czułej matki, potężnymi, wielkimi rysy są oddane. Niemniej wdzięczną jest postać Blanki Kastylskiej. Prawdziwe współczucie obudza piękny, miły, w kwiecie wieku uśmiechający się do życia, Artiur, szczególniej w znakomitej scenie z oprawcą.
W scenach pojedynczych cała piękność tego dramatu spoczywa, którego budowy nie mógł dotknąć poeta, ale cudownie umiał zużytkować sytuacye dane i podnieść, barwą je krasząc poetyczną.
Nazwaliśmy dramat ten ludowym, chociaż w wieku Szekspira to, co my ludem zowiemy, jeszcze do życia powołanem nie było. Poeta pisał dla tego ludu wybranego, jakim była szlachta, dworacy, wojskowi, to co otaczało tron i nadawało życie stolicy. Jak w innych tak i w tym dramacie odbija się niejako publiczność, dla której pisano, w kolorycie sztuki. Potrzebowała ona patryotycznych aluzyi, chwały angielskiego rycerstwa i oręża, dźwięcznych słów o niepodległości narodu i podnoszenia cnoty a ideału szlacheckiego, który czczono. Młodzież arystokratyczna, zalegająca scenę, stanowiąca kwiat publiki, lubowała się w słowie wykwintnem, w igraszkach wyrazów, w błyskotkach stylu, w tej swego rodzaju tężyźnie, jaką naprzykład Faulconbridge uosabia. Szekspir zmuszonym był często, dla pozyskania sobie względów słuchaczy, narzucać barwy wyszukane i jaskrawe, ale nigdy lekkomyślności ich nie poświęcił moralnej dążności dramatu, która wszędzie góruje i daje klucz do pojęcia ludzkich losów.