Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/448

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
438
SEN W WIGILIĄ Ś. JANA.

Przeto ze trochę mniéjsza jest odemnie,
To się obronię.

HERMIA.

Mniéjsza! jeszcze, znowu.

HELENA.

Hermio dobra! nie bądź dla mnie srogą.
Hermio, zawszem szczerze cię kochała,
Strzegłam tajemnic, krzywd ci nie zrobiłam;
Tylko z miłości dla Demetryusza,
Jemu odkryłam zamysł twej ucieczki:
Poszedł za tobą: ja z miłości za nim.
Ale odpędzał, łajał mię i groził
Biciem, obelgą, nawet śmiercią samą:
Teraz pozwólcie, niech spokojnie pójdę,
Niechaj do Aten głupstwo me zaniosę,
Iść mi pozwólcie: gonić was nie będę.
Patrzcie, jak jestem prosta, zaślepiona.

HERMIA.

Oddal się sobie, któż ci iść przeszkadza?

HELENA.

Głupie me serce, które tu zostawiam.

HERMIA.

Co, przy Lyzandrze?

HELENA.

Przy Demetryuszu.

LYZANDER.

Nie bój się, tobie złego nic nie zrobi.

DEMETRYUSZ.

Pewno nie zrobi, chocbyś chciał z nią razem.