Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
342
ROMEO I JULIA.
PIERWSZY MUZYKANT.

Dobrze, weźmiemy cię na chłopca, co trzyma nuty.

PIOTR.

Ostróżnie jednak, abym na waszych czaszkach nie wybijał taktu pałaszem. O zaśpiéwacie, jak wam wynotuję po gółce i ogonatce.

PIERWSZY MUZYKANT.

Słuchaj, do nas grac należy, a tak potańczysz jak zagrają.

DRUGI MUZYKANT.

Proszę ciebie schowaj pałasz, a dobądź dowcip.

PIOTR.

Chcecież się probować z moim dowcipem? dobrze, tęgo was wypłazuję suchemi razami, czyli brzeszczotem dowcipu: — dajcie odpowiedź jeśliście ludzie:

Gdy smutek gniecie jakby kamieniem
Serce i myśli całkiem ogarnie;
Muzyka wtedy srebrzystém brzmieniem —

Dla czego srebrzystém brzmieniem? Dla czego muzyka srebrzystém brzmieniem? Co mówisz, Szymonie Kwinto?

PIERWSZY MUZYKANT.

Istotnie, panie, bo srébro ma słodki brzęk.

PIOTR.

Pięknie: co mówisz, Janie Bałabajko!

DRUGI MUZYKANT.

Srébrne brzmienie, bo muzykanci brzmią dla srébra.

PIOTR.

Także pięknie: co mówisz Jakóbie Wrzeszczadło?

TRZECI MUZYKANT.

Istotnie, nie wiem co powiedziéć.