Strona:Dzieła Williama Shakspeare I tłum. Hołowiński.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
110
HAMLET.
ROZENKRANC.

Kiedyś mię xiąże kochał.

HAMLET.

I zawsze kocham jak własne ręce.

ROZENKRANC.

Łaskawy xiąże, co za przyczyna téj pańskiéj niespokojności? Sam najniezawodniéj zatarasujesz drzwi przed swojém oswobodzeniem ze smutku, jeśli się wzbronisz odkryć przyjacielowi cierpienia.

HAMLET.

Brak mi, panie, wywyższenia.

ROZENKRANC.

Jakto byc może, kiedy xiąże ma słowo królewskie, że nastąpi po nim na tron duński?

HAMLET.

Tak, panie, ale nim słońce zejdzie rosa oczy wyjé, wtedy rosnij psu trawa, kiedy konia nié ma. (Wchodzą aktorowie i fletnicy). O fletnicy: — pozwólcie mi fletu. — Chodźmy na stronę. (Do Guildensterna i Rozenkranca). Dla czego za mną chodzicie, jakbyście węchem chcieli mój ślad wytropić i nagnać do sieci?

GUILDENSTERN.

O xiąże, jeśli mój obowiązek nadto śmiały, moja miłość niegrzeczna.[1]

HAMLET.

Dobrze tego nie rozumiem. Czy się nie podoba panu zagrać na flecie?

  1. Jeśli przez powinność dla króla jestem nieco nalegający, to przez miłość dla xięcia staje się więcej natrętny; tamta robi mię śmiałym, a ta nawet niegrzecznym.Warburton.