Strona:Dzieła Williama Shakspeare II tłum. Hołowiński.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
38
MAKBET.

Jest chęć, ale nie ma możności: przeto zbyteczne picie może się nazwać oszustem lubieżności: obudzą ją i niszczy, popędza i wstrzymuje; zachęca i odstrasza; wzywa do gotowości i zdradza: na dobitkę, jeszcze ją zdradza i we śnie.

MAKDUFF.

Sądzę, że trunek wyrządził ci zdradę téj nocy?

ODŹWIERNY.

Tak było, panie, daję moje gardło. Ale mu za to odkwitowałem i sądzę, że dla niego za nadtom silny, bo chociaż mię trunek mocno się oczepił i na czas z nóg zwalił, jednak zdobyłem się na sztukę tak, żem go z siebie rzucił na ziemię.

MAKDUFF.

Czyli wstał twój Pan?
Nasz go zbudził stuk, oto już nadchodzi.

(Wchodzi MAKBET).
LENOX.

Przyjm dzień dobry, Pan.

MAKBET.

Panom dwóm dobry dzień.

MAKDUFF.

Czyli wstał Monarcha, Tanie zacny?

MAKBET.

Nie.

MAKDUFF.

Bo rozkazał mnie zbudzić go za rana.
Już godzinęm zwlókł.

MAKBET.

Zaprowadzę pana.