Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
70
MIARKA ZA MIARKĘ.



SCENA TRZECIA.
Inna izba w więzieniu.
Wchodzi BŁAZEN.

Błazen. Jestem tutaj tak znany, jak w domu naszej profesyi; tak mi się zdaje, jakby to był dom pani Przepędzonej, bo widzę tutaj nie jednego z jej starych gości. Nasamprzód jest tutaj młody pan Postrzeleniec, siedzi za ładunek bibuły i starego imbieru, razem za sto dziewięćdziesiąt i siedm funtów, z czego on wytrzaskał pięć grzywien w gotówce: widać imbier nie był tak bardzo poszukiwany, bo wszystkie stare baby pomarły. Jest tutaj dalej niejaki pan Pędziwiatr, którego bławatnik, pan Trzywłosik, za trzy lub cztery kawałki ciemnego atłasu przepędził do ciemnicy. Jest tu dalej młody pan Zawrocik i młody Przeklinalski i pan Ostróżka i pan Głodomorski, człowiek od szabli i sztyletu, i młody Tracigrosz, co to zabił wesołego Pudynga, i fechmistrz Rębasiewicz i poczciwy pan Rzemyczek, sławny obleciświat, i szalony Półkwartek, co to zakłuł Garnca i jakich czterdziestu innych — same tęgie majstry naszego rzemiosła, a którzy dzisiaj żyją z miłosierdzia Bożego.

(Wchodzi kat).

Kat. Hej! przyprowadź mi tu Bernardyna.
Błazen. Mości Bernardynie! musicie wstać i dać się powiesić, mości Bernardynie.
Kat. Dalej, Bernardynie!
Bernardyn (za sceną). A bodajże wam gardło zatkało! Co tak hałasujecie? Co wy za jedni?
Błazen. Wasi przyjaciele, mości dobrodzieju; oprawcy! Musicie nam wyświadczyć łaskę, mości dobrodzieju, i wstać i pójść z nami na szubienicę.
Bernardyn (za sceną). Precz, wy łajdaki, precz! Jestem śpiący.
Kat. Powiedz mu, że musi się obudzić i to natychmiast.
Błazen. Proszę was, mości Bernardynie, obudźcie się, nim was powieszą, potem możecie spać sobie.