Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
40
MIARKA ZA MIARKĘ.

Tak maski czarne dziesięć razy więcej
Podnoszą piękność, pod niemi ukrytą,
Niżeli wdzięki odsłonięte. Słuchaj,
Byś mnie pojęła, jaśniej się wyrażę —
Brat musi umrzeć.
Izabella. Wiem.
Angelo. Jego występek
Tak jest wyraźny, że i według twego
Prawa na karę zasłużył.
Izabella. To prawda.
Angelo. A teraz przypuść, że już nie ma innej
Drogi, ażeby ocalić mu życie,
(Nie ręczę za tę, ani też za inną,
A tylko mówię w samych przypuszczeniach),
Prócz tej, że ciebie, jego siostry, chciwie
Pożąda człowiek, co swym wpływem w sądzie
Lub swem wysokiem stanowiskiem może
Wybawić brata z matni praw, że tutaj,
By go ocalić, nie ma innych ziemskich
Środków, jak tylko ten, byś poświęciła
Tej domniemanej osobie bogactwa
Swojego ciała, lub, w przeciwnym razie,
Brat śmierć poniesie: cóżbyś uczyniła?
Izabella. Tyle dla brata mego, ile dla mnie —
To jest, że gdyby na śmierć mnie skazano,
Uważałabym raczej za rubiny
Znaki biczyska, rozebrałabym się
Na śmierć tę moją, jakbym szła do łoża
Upragnionego z dawna, niżbym miała
Ciało swe oddać na hańbę.
Angelo. Więc brat twój
Musiałby umrzeć.
Izabella. Łatwiejsza to droga;
Lepiej niech brat mój raz jeden umiera,
Niż żeby siostra, pragnąc go ocalić,
Zmarła na wieki.
Angelo. Byłabyś wówczas mniej srogą, niż wyrok,
Który tak bardzo potępiasz.
Izabella. Haniebny okup nie pochodzi z domu,
Skąd dobrowolne wyszło przebaczenie;