Parys. On-bo, kochanko, nic nie je, krom gołąbków: z nich czerpie krew gorącą, a gorąca krew wytwarza gorące myśli, z gorących myśli, rodzą się gorące uczynki, wreszcie od gorących uczynków krok już tylko do miłości.
Pandarus. To więc jest genealogiczne drzewo miłości? Gorąca krew, gorące myśli gorące uczynki; pochodzenie dyablo gorące. — Kto dziś wyruszył na pole walki, najdroższy książę?
Parys. Hektor, Deifobus, Helenus, Antenor i całe rycerstwo Troi. Byłbym dziś chętnie dotrzymał im towarzystwa, lecz Helenka nie chciała żadną miarą pozwolić. Dla czego jednak nie stanął Troilus do szeregu?
Helena. Siadła mu na nos jakaś mucha; nie jest to zagadka dla ciebie, panie Pandarus.
Pandarus. Przeciwnie. O niczem nie wiem, słodsza od miodu królowo. — Ciekaw jestem, jak też im dziś poszło? — Będziesz książę pamiętał, by brata usprawiedliwić?
Parys. Niezawodnie.
Pandarus. Pozwól was pożegnać, słodka królowo.
Helena. Pozdrów odemnie twą krewniaczkę.
Pandarus. Uczynię to, słodka królowo.
Parys. Wracają. Pójdźmyż do komnat Pryama,
By ich powitać; a ty, słodka żono,
Dopomóż Hektorowi zdjąć zbroicę.
Gdy jego puklerz uczuje twą rączkę,
To niewątpliwie chętniej jej ulegnie,
Niż ostrej stali wprawionej w ruch siłą
Muskułów greckich; czego nie dokaże
Cała Helada, zrób: rozzbrój Hektora!
Helena. Służyć mu, chlubą jest dla mnie, Parysie!
Spełniając względem niego obowiązki,
Uświetnim tylko palmę naszej krasy,
Zaćmimy siebie sami.
Parys. O, droga! Ciebie kocham ponad wszystko!