Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
342
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

I oby prędzej nieszczęsne powstanie
Uległo władzy, od której odbiegło.
Warwik. Jedno i drugie, najjaśniejszy panie,
Nastąpi wkrótce.
Król. Humfry! mój synu! gdzie książę następca?
Humfry. Zda mi się, panie, na łowach w Windsorze..
Król. I któż jest przy nim?
Humfry. O tem nie wiem, panie.
Król. Czy mu brat Tomasz tam nie towarzyszy?
Humfry. Nie, panie, Tomasz jest teraz tu z nami.
Ks. Klarencyi. Co mi rozkazać chcesz ojcze i panie?
Król. Nic oprócz dobra twojego Tomaszu.
Czemuż nie jesteś z księciem, swoim bratem?
On cię tak kocha, a ty go unikasz.
Zajmujesz w sercu jego więcej miejsca
Niż inni bracia: nie traćże go synu!
A najpiękniejszy udział pośrednika,
Pomiędzy władzcą i młodszymi braćmi,
Po moim zgonie, na ciebie przypadnie.
Więc nie zaniedbuj i nie studź uczucia,
Jakiem dla ciebie tchnie statecznie Henryk.
On jest tak czuły na głos przywiązania,
Ma łzę litości i rękę odkrytą,
Jak dzień pogodny, na natchnienia serca;
Ale jątrzony, staje się jak skała,
Zmienny w humorze jak zima i prędki
W pierwszych wrażeniach, jak szron kroplejący
Ze wschodem słońca. Potrzeba więc umieć
Doń się stosować. W chwilach wesołości
Wskazać mu wady, lecz zawsze oględnie,
Gdy nieprzystępny puścić wolno linę
I dać mu miejsce, aby jak wieloryb
W walce sam z sobą został pokonany.
Tę mą naukę zatrzymaj Tomaszu!
A będziesz zawszę podporą przyjaciół,
Złotym łańcuchem tak łączącym braci,
Że w jednolite krwi waszej naczynie,
Jeśli jad kiedy złej rady i wpłynie,
(Bo nieuchronnie zdarzy się to z czasem)
Nigdy on przecież naczynia nie skruszy,