Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
295
AKT DRUGI. SCENA DRUGA.

jacielem — że miałbym i bardzo ważne do smucenia się pobudki.
Poins. Zwłaszcza przy takiem czułem sercu.
Henryk. Mniemasz-li więc. że pod względem zatwardziałości i zepsucia, moje imię tak czarno połyska w książce Belzebuba, jak twoje i Falstafa. Okaże koniec. Mówię ci tylko, że serce krwią mi się oblewa z powodu choroby ojca, i że przyczyną do nieokazywania smutku jest mi jedynie to złe towarzystwo, w którem żyję.
Poins. Imię tej przyczyny?
Henryk. Cóżbyś pomyślał, widząc mnie płaczącego?
Poins. Pomyślałbym, żeś książę obłudników.
Henryk. Toż samo pomyślałby każdy, tyś właśnie błogosławione dziecię, które nie zbacza nigdy z powszechnego gościńca. Tak, w rzeczy samej, wszyscyby mię nazwali obłudnikiem. Cóż jednak pobudza twój wysoki dowcip do myślenia w ten sposób?
Poins. Cóż? nie co innego, na honor, tylko żeś był zawsze tak nieprzykładny, i żeś się związał z tym Falstafem.
Henryk. I z tobą.
Poins. Przysięgam na ten dzień biały, że o mnie wszyscy dobrze mówią. Słyszę to na własne uszy, gorszego nic przeciw mnie wymyślić nie mogą, jak tylko, żem młodszy z rodzeństwa i że pracuję na siebie własnemi rękami. Tych zarzutów już-ci mi oddalić nie podobna. Ale patrz tylko, wszak ci to do licha Bardolf!
Henryk. I chłopczyna, któregom dał Falstafowi. Jam mu dał dziecię chrześcijańskie, a ten gruby łotr, patrz tylko jeśli nie zrobił z niego małpy.

(Wchodzą Bardolf i giermek).

Bardolf. Moje pokorne służby Waszej książęcej Mości.
Henryk. Moje pokorne dzięki Waszej Bardolfowskiej Mości.
Bardolf (do giermka). Czegożeś się zaczerwienił cnotliwy ośle, głupie bydlątko! czegóż to się było czer-