Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/17

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    9
    AKT PIERWSZY. SCENA PIERWSZA.

    Każdy mężczyzna, który bierze żonę.
    Powiedz mi, gdyby brat mój, co, jak mówisz,
    W poczęciu jego zadał sobie prace,
    Od ojca twego żądał go, jak swego.
    Nie prawdaż, przyjacielu, że twój ojciec,
    Przed całym światem, miałby pełne prawo
    Nie dać mu tego ciołka od swej krowy?
    I w rzeczy samej, jeśli brat mój, choćby
    Był jego ojcem, wziąć go nie miał prawa,
    Równie twój ojciec, choćby ojcem nie był.
    Nie miał żadnego prawa go odrzucić.
    Z tego wypada, że syn mojej matki
    Począł dziedzica twemu ojcu, który
    Posiadać musi ojca twego ziemie.
    Robert. Czyż ojciec nie ma prawa wydziedziczyć
    Dziecię, co nie jest jego?
    Bękart. O! Sir Robert
    Nie więcej prawa miał mię wydziedziczyć.
    Jak chęci spłodzić. Tak przynajmniej myślę.
    Eleonora. Co wolisz, czyli zwać się Fokonbrydżem,
    I wespół z bratem ziemie swe posiadać,
    Czy być przyznanym synem Lwiego-Serca,
    Panem samego siebie, lecz bez ziemi?
    Bękart. O Pani! gdyby brat mój miał twarz moją,
    A ja twarz jego, twarz Sira Roberta,
    Gdybym miał nogi, tak jak żerdzie, cienkie,
    Ręce podobne do wypchanej skóry
    Węgorza, gdybym twarz miał równie płaską,
    Tak, żebym róży nie mógł zatknąć w ucho.
    A ludzie patrząc na mnie, by wołali:
    Patrzcie, trzy grosze idzie! — gdybym przy tej
    Postaci miał być panem tego kraju,
    Bodajbym z miejsca tego się nie ruszył,
    Oddałbym każdą stopę mojej ziemi.
    Ażeby nie mieć podobieństwa z niemi.
    Eleonora. Lubię cię. Chcesz-że zrzec się swego mienia,
    Jemu je oddać i mnie towarzyszyć?
    Jestem żołnierzem i na Francyę idziem.
    Bękart. Bracie! weź ziemię, a ja los swój biorę.
    Twe lice dają-ć pięćset funtów na rok,