Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
295
AKT CZWARTY. SCENA DRUGA.

Rzetelność waszą tym uściskiem święcę —
I ty, — i ty, — wy wszyscy: — w waszem gronie.
Mniej zacni od was, płaszcząc się w koronie,
Królowie hołd mi nieśli.
Kleopatra. Cóż to znaczy?
Enobarbus To jakiś wybryk, którym szał rozpaczy
Przedrzeźnia radość.
Antoniusz. Dla was przyjaciele,
Ja sam z jednego w kilku się rozdzielę;
Wy, w Antoniusza wszyscy się złączycie,
By mógł wam służyć, jak wy mu służycie.
Słudzy. To zbytnia łaska.
Antoniusz. Jeszcze noc przyjemną
Chcę z wami spędzie; więc ucztujcie zemną,
Jak kiedy kraj ten królem zwał żołnierza,
I w służbie wam pomagał.
Kleopatra. Gdzież on zmierza?
Enobarbus. Chce nas do łez rozczulić.
Antoniusz. Tę noc jeszcze;
Gdyż jutro już w pół martwy wam obwieszczę
Kres waszych usług; lub, nim wejdzie słońce,
Mój duch innego wskaże wam obrońcę.
Choć pożegnania słowem was pozdrawiani,
Wasz pan do śmierci, ja was nie odprawiam;
Nie, lecz ostrzegam tą niemylną wróżbą,
Spokrewnion z wami już dozgonną służbą.
Dwie godziny tylko, więcej nie trzeba,
Za tę przewłokę wam nagrodzą nieba.
Enobarbus. Co czynisz, wodzu? wszyscy w płacz, jak osły!
Od słów tak rzewnych uszy nam urosły.
Cebulę mam w źrenicy: przez Brachusa,
Nie róbże z nas kobiety.
Antoniusz. Niech pokusa
Mię porwie, jeśli kto z was mię rozumie.
Wy, przyjaciele, ty, mój stary kumie,
Choć wasze serca myśli mej nie zgadły,
Niech radość kwitnie, gdzie te krople spadły.
Chcę was pokrzepić; chcę przed rannym brzaskiem
Noc rozpłom ienić stu pochodni blaskiem.