Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
262
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Pompejusz. Daj mi rękę, zuchu:
Jam walcząc z tobą ci zazdrościł w duchu,
Lecz nigdym nie był twym nieprzyjacielem.
Enobarbus. Jam walcząc z tobą był twym wielbicielem,
Lecz od mych pochwał twa zasługa większa.
Pompejusz. Żołnierska szczerość twoją twarz upiększa.
Niech cię uścisnę. — Czy wam służyć mogę
Do mej galery?
Cezar, Antoniusz i Lepid. Racz pokazać drogę.

(Wychodzą Pompejusz, Cezar, Antoniusz, Lepid, żołnierze i służba).

Menas. Rodzie twój Pompejusz nigdy nie byłby podobnych traktatów zawierał. (Głośno). Spotykaliśmy się już z sobą.

Enobarbus. Na morzu o ile zapamiętam.
Menas. Nie mylisz się.
Enobarbus. Dzielnie walczyłeś na morzu!
Menas. A ty na lądzie.

Enobarbus. Każdego, co mnie pochwali i ja wychwalać będę, chociaż nikt nie zdoła zaprzeczyć mi czynów moich na lądzie.
Menas. Ani mnie chwały, jaką okryłem się na wodzie.
Enobarbus. Tak jest, ale jest coś, czego bezpiecznie mógłbyś się wyprzeć, na morzu łupiłeś strasznie.
Menas. A ty na lądzie.
Enobarbus. Wypieram się tej lądowej służby, ale podaj mi rękę. Gdyby oczy nasze miały na zawołanie pachołków, to mogłyby pochwycić dwóch ściskających się łotrów.
Menas. W twarzach męskich obłudy nie ma.
Enobarbus. Zgoda, ale też nie m a niewieściego lica bez fałszu.
Menas. To nie wada, one serca kradną.
Enobarbus. Przybyliśmy tu, ażeby walczyć z wami.
Menas. Co do mnie, to boleję nad tem, że zamiast za miecz, przyszło za szklanicę chwycić. Pompejusz.