mowców Attyckich, o ich geniuszu nic z niej nie wiemy. Wielu wie, że żadnej wady u ich nie było, mało, że wiele zalet mieli. Wadą jest w myślach niedorzeczność, niestosowność, brak bystrości, niesmaczność; w wyrażeniach plugawość, płaskość, niewłaściwość, zdaleka naciąganie. Wszyscy bez mała tych wad uniknęli, którzy liczą się do rzędu mówców Attyckich, albo którzy ich naśladują. Jeżeli taka jest cała ich zaleta, trzeba ich mieć za zapaśników, zdrowych tylko i silnych, ale za zdolniejszych przechadzać się po galeryi w gimnazyum, a niżeli ubiegać się o wieniec na igrzyskach Olimpijskich. Tych, możemyli, naśladujmy, którzy wolni od wszelkiej wady, nie przestając na dobrem zdrowiu, chcą mieć siły, krzepkość, zdrowe soki, piękną nawet cerę twarzy; jeżeli nie możemy, tych raczej naśladujemy, których zdrowie jest jak Attyków czerstwe, a niżeli tych otyłych, jakich wielu Azya wydała. Co gdy uczynimy, (a jeżeli to osiągniemy, wielkiej rzeczy dokażemy), naśladujmy Lysiasza, a mianowicie jego prostotę. Bo i on także wznosi się w wielu miejscach; ale że pisał swe krótkie mowy po części w sprawach prywatnych, po części o mniej ważnych rzeczach, mało w nim widać wzniosłości, ponieważ umyślnie wydoskonalił swój talent do obrony spraw drobniejszych.
IV. Kto chcąc być okwitym temu nie wydoła, może uchodzić za mówcę, ale niższego rzędu. Wielki mówca często mówić musi jak Lysiasz w takim spraw rodzaju. Za tem idzie,
że Demostenes może bez wątpienia zniżyć się do prostoty; Lysiaszowi jest może rzeczą niepodobną wznieść się do górności. Ale jeżeli niektórzy myślą, że trzeba było mówić za Milonem, kiedy wojsko zajmowało Forum i wszystkie naokoło niego świątynie, takim samym sposobem, jakim się mówi w sprawie prywatnej przed jednym sędzią; ci biorą miarę wymowy ze stopnia swej zdolności, nie z natury rzeczy. Niektórzy dają się często z tem słyszeć, że są Attykami, drudzy, że żaden z Rzymian Attykiem być nie może. Pomijam pierwszych, bo to samo przeciw nim dostatecznie mówi, że ich nikt do obrony spraw nie używa, albo, jeżeli kto użyje, zostają wyśmiani; gdyby zaś wzbudzili uśmiech pochwały, już
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/469
Wygląd
Ta strona została skorygowana.