taka mowę powiedzieć mamy, czasem dla kogo napisać, jak K. Leliusz dla P. Tuberona na pochwałę wuja jego, Scypiona Afrykańskiego, napisał, i że nam samym zdarzyć się może uwielbić na piśmie obyczajem Greków pamięć którego z naszych obywatelów, powiem także o tych mów rodzaju.
Jasna jest rzeczą, że w ludziach insze są przymioty pożądane, a insze chwalebne. Urodzenie, piękność, siły fizyczne, przemożność, bogactwa, i inne dary fortuny, które są zewnętrzne lub ciała nasze zdobią, nie zasługują na prawdziwą pochwałę uważaną za należną jednej tylko cnocie. Ale że cnota daje się najlepiej widzieć w dobrem i umiarkowanem tych rzeczy używaniu, trzeba w mowach pochwalnych wspomnieć o tych także fortuny lub przyrodzenia darach. Jestto największą pochwałą, kiedy o kim powiedzieć można, że nie wynosił się z przemożności, nie pysznił się z bogactw, nie miał się za cos lepszego od drugich w przepełnionej miarce szczęścia, że jego zamożność i dostatki nie wzbiły go w dumę, ale mu dostarczyły środków i sposobów okazania swej dobroci i umiarkowania.
Cnota, która sama przez się jest chwalebna, i bez której nic na pochwałę nie zasługuje, dzieli się, iż tak rzekę, na kilka gałęzi, z których jedne podają większy niż drugie do pochwały powód. Jedne cnoty wydają się w obyczajach ludzi, polegają na słodyczy charakteru i dobroczynności, drugie na zdolnościach umysłu, na mocy i wielkości duszy. Lubimy słyszeć pochwały łaskawości, dobroci, sprawiedliwości, wierności, męztwa w grożących wszystkim niebezpieczeństwach: bo te wszystkie cnoty lniane są za oddające większe usługi rodzajowi ludzkiemu, niżeli posiadającym je osobom. Mądrość, wielkomyślność, przez którą wszystkie rzeczy ludzkie za drobne i za nic są miane, genialna władza myślenia, sama nawet wymowa nie mniejsze wzbudzają podziwienie, ale mniej są lubione; bo są pożyteczniejsze i zaszczytniejsze chwalonym osobom, niżeli ich pochwał słuchającym. Nie trzeba jednak w mowach pochwalnych tych cnót pomijać; bo ludzie radzi słuchają pochwał cnót, które mają prawo do ich miłości i wdzięczności, a potem tych, które wzbudzają ich podziwienie.
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/198
Wygląd
Wystąpił problem z korektą tej strony.