śmierć idzie, gdzie oręż rozstrzyga, widzimy ich, nim przyjdzie do krwi rozlewu, w takiej postawie, jak gdyby podobać się, a nie zabić jeden drugiego chcieli; tym bardziej trzeba okazać coś podobnego w tej części mowy, której przyjemność lepiej niż moc przystoi. Niemasz nakoniec nic w świecie, coby od razu wytrysnęło i znagła w górę wyleciało; wszystkiemu co się odbywa gwałtownie, dała natura słabe początki.
Nie trzeba zasięgać zdaleka co się ma we wstępie powiedzieć, ale z głębi sprawy wyciągnąć. Trzeba naprzód cała sprawę przejrzeć i, iż tak rzekę, obmacać, wszystkie dowody wynaleźć i uszykować, a potem dopiero o wstępie pomyśleć, który tym sposobem łatwo się znajdzie. Szukać go trzeba w tych okolicznościach sprawy, które są najzasobniejsze w dowody, albo do wyżej wspomnionych ustępów najczęściej powód dają. Taki wstęp będzie najskuteczniejszy, który powstanie z ośrodka obrony, i gdy się okaże nie tylko niepospolitym, do innych spraw przydać się nie mogącym, ale z toczącej się sprawy jakby z pnia wyrosłym i wykwitłym.
LXXIX. Każdy początek mowy powinien zawierać skazówkę do wprowadzić się mającej sprawy, albo otworzyć i usłać do niej drogę, albo ją przyozdobić i uzacnić. Ale jak w naszych domach i świątyniach przysionek i wniście są stosowne do budynku, tak początki mów mają być do sprawy stosowne. A pomniejszych sprawach, w których mało mamy słuchaczów, lepiej od razu do rzeczy przystąpić.
Jeżeli użyć mamy wstępu, trzeba zasiągnąć myśli albo od obwinionego, albo od przeciwnika, albo od sprawy, albo od sędziów i słuchaczów. Jeżeli od obwinionego (a obwinionym tego nazywam, czyjej sprawy bronimy)[1], trzeba okazać, że jest zacnym, szlachetnym, nieszczęśliwym, godnym litości człowiekiem, i wszystko powiedzieć, co niesprawiedliwe oskarżenie zachwiać może. Jeżeli od przeciwnika, na wspak obrócimy te same dowody.
Jeżeli od sprawy czyli od oskarżenia, powiemy jak jest okrutne, niespodziewane, niesłuszne, smutne, nieprzyjemne,
- ↑ Obacz notę 33.