Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Antoniusz żadnej mowy na piśmie nie zostawił, wszystkich innych mowy zaginęły; o ich zatem wymowie tyle tylko wiemy, ile nam o niej Cycero w tem dziele, a więcej jeszcze w Brutusie czyli o sławnych Mówcach powiedział.
Bardzo trafnie dobrał rozmawiające w tem dziele osoby pod względem na rozmaitość ich wieku, charakteru, zdolności i usposobień. Jest w tem gronie dwóch mistrzów wymowy, którzy razem wzięci są jakby ideałem do najwyższego stopnia doskonałości doprowadzonej sztuki mówienia; jest dwóch starców, jeden prawnik, drugi żołnierz, którzy tym samym jeszcze jak w młodych latach tchną do nauk zapałem; jest człowiek wesoły, który o dowcipie dowcipnie mówi; jest dwóch młodzieńców, którzy z żywą chęcią nauczenia się przysłuchują się tej rozmowie i do niej się czasem przymawiają, wypytując o różne szczegóły, o których pragną się oświecić. Przez to już samo, że autor przez ich usta mówi, nie jest to dzieło zbiorem suchych prawideł retorycznych, ale owocem długiego doświadczenia podanym czytelnikowi w pełnej życia i dramatycznej rozmaitości rozmowie.
Że zaś mowca nie tylko w spokojnych, ale i w burzliwych czasach umieć powinien władać sercami, wolą słuchaczów w tę lub ową stronę pociągnąć i nakłonić, dla tego wybrał Cycero na czas tej rozmowy burzliwy konsulat L. Marcyusza Filippa i Sexta Juliusza Cezara, roku Rzymu 663, przed Chr. 91. Ówczesnych rozterków powodem był spór o władzę sądowniczą między senatem