Roku 56 przed Chr., za konsulatu Kn. Lentula Marcellina i L. Filippa, dały się widzieć i słyszeć w Rzymie i okolicach jakieś nadprzyrodzone zjawiska, o których także Dio Cassius, XXXIX, wspomina, a które zabobonni Rzymianie wzięli za przestrogi zagniewanych bogów, smutny przyszłość zapowiadające. Senat zażądał o nich zdania wieszczbiarzów, aruspices zwanych, którzy wróżyli przyszłość ze znaków dostrzeżonych na trzewach bydląt na ofiarę zabitych, a którzy, lubo niżsi w godności od augurów, uchodzili w oczach ludzi za tłumaczów woli bogów. Podpowiedziała im zapewne partya senatowi przychylna, optimates, że bogowie zagniewani o znieważenie miejsc świętych, obrządków religijnych, o zgwałcenie przysięgi, zamordowanie posłów, objawiają swe nieukontentowanie, i zapowiadają żeby się Rzymianie strzegli ludzi dążących do obalenia wolnego rządu i opanowania najwyższej władzy. Klodiusz będący tego roku edylem, zgromiony w senacie od Cycerona, wyleciał z senatu, zwołał zgromadzenie ludu, i w mowie mianej do niego taki nadał obrót wykładowi znaków przepowiednich przez wieszczbiarzów, że bogowie rozgniewali się o znieważenie bogini Wolności, której świątynię zrzucono dla odbudowania domu Cycerona, i że wtedy dopiero przebłagać się dadzą, kiedy dom jego znowu zburzony zostanie. Odpowiedział mu na to nazajutrz Cycero w następnej mowie mianej