Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/571

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.
MOWA
PRZECIW PUBLIUSZOWI WATYNIUSZOWI.

I. Gdybym chciał, Watyniuszu, na to tylko uważać, na co zasługuje twoja nikczomność, uczyniłbym rzecz nader przyjemny naszym sędziom, odpuszczając w milczeniu człowieka, którego świadectwo, dla haniebnego życia i niecnych spraw domowych, za nic jest miane; nikt tu bowiem nic poczytywał cię arii za tak ważnego przeciwnika, żeby cię zbijać, ani za tak sumiennego świadka, żeby cię zapytywać warto było.. Ale może u i się dalej uniósł, niż należało..Nienawiść moja ku tobie, która we mnie, z przyczyny występku, jakiegoś się przeciw mnie dopuścił, przemagać powinna, a jednak mniejsza jest niż w innych, tak mnie przeciw tobie pobudza, że lubo nie mniej tobą gardzę, jak cię nienawidzę, chciałem cię odpuścić raczej zgromionego słowy, niżeli okrytego moja pogarda.
Żebyś się tedy nie dziwił, że cię zapytywaniem zaszczycam, chociaż niemasz nikogo, coby spotkania i pomówienia z tobą, głosu na wyborach, policzenia w rzędzie obywateli, oglądania nawet światła dziennego godnym cię być, sądził; powiem ci że żadna przyczyna nie skłoniłaby mnie do tego, gdybym nie chciał poskromić twoje zuchwalstwo, ukrócić śmiałość, powściągnąć przez kilka zapytać) twą wielomowność. Choćbyś nawet. Watyniuszu, niesłusznie popadł w podejrzenie u P. Sextiusza, powinieneś był mi przebaczyć, żem w tak wielkiem niebezpieczeństwie dobrze mi zasłużonego człowieka, miał wzgląd na jego trudne położenie, i głosu jego usłuchał. Ale wczoraj skłamałeś, twierdząc w swój cm zeznaniu, żeś z Albinowanem nie tylko o oskarżeniu P. Sextiusza, ale o niczem zgoła nigdy