Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zgładzić mnie konsula na polu Marsowem, i tych co się z toby o tenże urząd starali, przydusiłem twoje zbrodnicze usiłowania wsparciem i pomocą przyjaciół, nie wszcząłem żadnego rozruchu. Ilekroć nakoniec na mnie godziłeś, sam ci stanąłem na wstręcie, chociaż widziałem że zguba moja pociągnie za sobą wielkie nieszczęście Rzeczypospolitej. Teraz już otwarcie na cały Rzeczpospolitą nastajesz, kościołom bogów nieśmiertelnych, domom naszym, nam wszystkim grozisz, z całej nakoniec Italii chcesz uczynić okropna pustynię.
Ponieważ nie śmiem jeszcze wykonać, co jest pierwszym tego urzędu obowiązkiem, i co zawżdy przodkowie nasi czynili, udam się do innego sposobu, który acz łagodniejszy, skuteczniej nas wszyskich ocalić może: bo jeśli cię na stracenie oddam, pozostała zgraja sprzysiężonych u nas zamieszka; ale jeśli się ty wyniesiesz, jak ci już oddawna radzę, wyjdzie za tobą z Rzymu stek twoich licznych towarzyszów szkodliwy Rzeczypospolitej. Coż Katylino? czy się wahasz za moim rozkazem to uczynić, coś już sam dobrowolnie postanowił? Konsul rozkazuje ustąpić z Rzymu nieprzyjacielowi. Zapytujesz mnie, czy na wygnanie? Nie każęć tego; ale jeśli mego zdania zasięgasz, radzę.

VI. Coż bowiem jest, Katylino, coby ci w tem mieście podobać się mogło? gdzie, wyjąwszy niecnych twego spisku spólników, niemasz nikogo, ktoby się ciebie nie lękał, nikogo, ktoby cię w nienawiści nie miał. Jakiejże domowej sromoty piętno na żywocie twoim wypalone nie jest? jakich niecnot domowych nieodmyta plama do ciebie nie przylgnęła? Jestże jaka rozpusta, na któryś nie patrzał? jakie morderstwo, któregoś nie popełnił, jaka sprosność, której całegoś siebie nie oddał? Jestże choć jeden młodzieniec, ponęty rozpusty w sidła twoje wplątany, któregobyś zuchwalstwu miecza nie dodał, któremubyś, niewstydom jego jak pochodnią przyświecając, za przewodnika nie służył? Niedawnego jeszcze czasu uprzątnąwszy śmiercią pierwszej żony z domu przeszkodę do drugiego wesela, nie przyczyniłżeś do pierwszej zbrodni drugiej niepodobnej do uwierzenia[1]? co ja pomijam i rad milczeniem pokrywam, aby

  1. Uwiedziony miłością Aurelii Orestylli, nie mającej prócz urody innej zalety, że się ociągała pójść za niego, bojąc się już dorosłego pasierba, otruł syna, i tym sposobem po raz drugi uprzątnął dom dla drugiego wesela. Sallustius, 15. Valerius Maximus, IX, 1.