lazł lekkowiernych, którzy łącząc się z nim spoinie, czuwali na zgubę Dyona. Że jeszcze Dyonizyusz utrzymywał się w Syrakuzie, przypisywali to niechętni jego porozumieniu się z Dyonem; że zaś właśnie w tym czasie mniej szczęśliwą zwiodł bitwę z Farraxem, rozsieli wieść, iż to umyślnie uczynił, aby sobie łatwiej do najwyższej władzy drogę usłał.
Gdy się to działo, przybyły Syrakuzanom posiłki od Lacedemończyków : wojsko, które ich okręty na brzeg wysadziły, miało na czele swoim doświadczonego wodza Gesyla. Ten poznawszy stan rzeczy, chciał przywieść do zgody Heraklida z Dyonem, a nie dowierzając zwrotnemu tamtego umysłowi, oświadczył się, iż nie ścierpi tego, iżby kto na Dyona powstał, i krzywd jego dochodzić będzie.
Nie widząc żadnej nadziei posiłku i wsparcia zostawieni w zamku namiestnicy Dyonizyusza, poddali go nakoniec Syrakuzanom. Apolikrates syn Dyonizyusza, zabrawszy z sobą matkę i siostry ze skarbami, które tam zachowane były, udał się do ojca. Miły to był Syrakuzanom widok patrzeć się na oddalające z kraju ostatki pokolenia tyranów.
Wszedł zatem Dyon do opuszczonego zamku, i zastał w bramie Arystomachę wdowę, siostrę starego Dyonizyusza, która Aretę niegdyś małżonkę jego z synem z niej spłodzonym prowadziła. Przyjął ją wdzięcznie, i ucałowawszy syna odesłał do domu. Sam zaś łupy na tyranie zdobyte dzieląc między spólników wyprawy swojej, sobie nic prawie nie zostawił.
Całe zatem staranie obrócił na ustanowienie w powstałej Rzeczypospolitej dobrego rządu. Zasięgał w tej mierze zewsząd rady, a najbardziej od Platona, i byłby uskutecznił żądanie swoje, gdyby się był mógł przymilić ziomkom. Nie mógł jednak przezwyciężyć wrodzonej ponurości, która czyniła wstręt przyzwyczajonym do pochlebstwa i ulegania. Gdy więc wszystkich starań używał do wprowadzenia karności i porządku, nie zastanawiając się na szczerych chęciach, coraz większą do niego brali nieufność, i trwali w fałszywem podejrzeniu, iż choć zniósł tyranią, istoty jej dla siebie w pierwszeństwie skrycie pragnął. To było przyczyną nakoniec śmierci jego : gdy bowiem dokonawszy dzieła, w spoczynku używać zaczynał zyskanej prac swoich nagrody, zdradą niejakiego Kalippa w własnym domu, wśród przyjaciół i powinowatych, którzy go ratować nie śmieli, zabity został.
Nieprzerwanem następstwem pochodził Marek Brutus od tego, który wypędzając króle, pierwiastki wolności w Rzymie zaszczepił. Matka jego Serwilia siostrą była Katona, którego od miejsca śmierci Utyceńskim nazwano.
Przykłady domowe i widok dzieł wuja wzniósł umysł jego; dobre wychowanie udoskonaliło te przymioty, które mu szczęśliwe nadało przyrodzenie. W młodym wieku tyle już był w krasomowstwie postąpił, iż stał się przykładem rówienników; nie tylko zaś w języku ojczystym, ale i w greckim z wielką łatwością mówić mógł i pisać.
W wyprawie do Cypru, przybrał go do swego towarzystwa Katon; i gdy temtejszy król Ptolemeusz sam sobie życie odebrał, młodemu Brutusowi powierzone było rozrządzenie dostatkami zeszłego króla. Obowiązek ten, lubo mu był niemiły, wykonał go jednak dokładnie, i zebrane ze sprzedaży sprzętów summy, wraz z temi które w gotowiźnie zastał, przybywszy do Rzymu, oddał do rąk strażnikom skarbu.
Wkrótce potem wszczęła się wojna między Cezarem i Pompejuszem, i lubo ten był przyczyną śmierci ojca Brutusa, uznawszy jednak sprawiedliwsze, niżli Cezara powody jego, przezwyciężył wstręt swój, i jedynie miłością ojczyzny wzruszony udał się do Pompejusza. Zastał go w obozie pod Farsalią, i był przytomnym klęsce, która wkrótce nastąpiła. Lubo się walecznie potykał, widząc przegraną, uszedł rak zwycięzcy, i dostawszy się do Laryssy, ztamtąd się do Cezara zgłosił. Wezwany z wielkiem szacunku oznaczeniem, przybył do obozu jego, i odtąd w największem był poważeniu, tak dla rzadkich przymiotów, jako przez wzgląd na matkę Serwilią siostrę Katona, do której iż był wielce w młodości przywiązanym Cezar, a właśnie w tymże czasie urodził się Brutus, mniemano, iż go własnym swoim synem być sądził.
Korzystając z przyjaźni Cezara, ile możności, starał się czynić przysługi ludziom cnotą, lub przymiotami znamienitym, a tak były dzielne zalecenia i prośby jego, iż był zwykł mawiać Cezar : « Ten młody człowiek cokolwiek chce, mocno chce. » Jakoż to go różniło od innych, iż nie będąc skorym w działaniu, pilnie wprzód rozważał, co czynić miał : ale gdy raz rzecz przedsięwziął, z nieprzełamanym statkiem i usilnością dążył do jej uskutecznienia.
Gdy się wybrał Cezar do Afryki, zdał na Brutusa straż Gallji, i nie zawiódł się na takim namiestniku. Gdy bowiem inne jemu poddane kraje wielkie cierpiały prześladowania i dolegliwości od przełożonych, narody Gallji wielbiły Brutusa z dobroci, łagodności i wstrzemięźliwości jego. Wdzięczen był za powrotem swoim Cezar, i dał tego dowody, gdy coraz bardziej szacując w Brutusie rzadki naówczas przykład nieskażonej cnoty, mimo usilne starania Kassyusza, pierwszym go pretorem mianował. Zdało się to z początku zmniejszać ich przyjaźń, ale wzajemny szacunek ściślej jeszcze ich złączył. Że zaś Kassyusz żarliwym będąc swobody i dawnych praw czcicielem i obrońcą, z niezmiernym żalem widział, jak niszczyła je przemoc Cezara; odwodził Brutusa od jego poufałości, i ohydzał mu nieprawe postępki tego, który (jak mówił), udając dobroć omamiał zwiedzionych powierzchownością, i nie dla innej przyczyny okazywał względy samemuż Brutusowi, tylko iżby przez jego wziętość i szacunek powszechny, ułatwiał przeszkody, któreby mu się zdarzyć mogły do uskutecznienia zamysłów.
Powtórzone takowe namowy wzięły nieznacznie swój skutek, i sam Cezar postrzegł stygnącą ku sobie przyjaźń ukochanego Brutusa. Z niezmiernym żalem czuł takową odmianę, i lubo ufał cnocie jego, nie mógł zwyciężyć podejrzenia, które przeciw niemu był powziął.
Dał to poznać jednego czasu : gdy mu albowiem doniesiono, iż Antoniusz i Dolabella w spiski przeciw niemu wchodzą, rzekł : « Nie tych się ja spasłych i kształtnych, ale chudych i bladych obawiam : » czem oznaczył Brutusa i Kassyusza, których takie postaci były.
Przyłączyły się do namów Kassyusza, ustawicznie powtarzane zachęcenia i prośby; odgłos nakoniec coraz się bardziej po Rzymie szerzący, iżby Brutus nie próżno