Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/584

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Fabiusz. Czasem się w wojnie popędliwość udaje.
Czarniecki. Zwłoka, oprócz ciebie, prawie nigdy.


ROZMOWA XXIII.
Między Wespazyanem[1], a Markiem Aureliuszem[2] cesarzami rzymskimi.

M. Aureliusz. Z słodkiem uczuciem zapatruję się na ciebie, któryś pierwszy dał poznać Rzymowi, po stracie dawnej swobody, szacunek prawego monarchy.
Wespazyan. Starałem się, ile możności, czynić to, co do mnie należało i nie tak może moje usiłowanie, jak odraza od poprzedników zjednała mi Rzymu szacunek.
M. Aureliusz. I skromność, której teraz dajesz tak jak i przedtem dawałeś dowody. Szczęśliwszym ja byłem w poprzednikach, gdym po Antoninie nastąpił, i łatwiej mi było naśladować świeży przykład, niż tobie wprowadzać nową postać rzeczy.
Wespazyan. Jak więc mnie odraza, tobie przykład był zdatnym do nabycia sławy, z której sprawiedliwie korzystasz, gdy cię kładą w liczbie najznakomitszych rządców Rzymskiego państwa.
M. Aureliusz. Tybyś był pierwszym gdyby....
Wespazyan. Wiem, co mi masz wyrzucić, w czem mi i za życia przymawiano.
M. Aureliusz. I przyznać musisz, iż nie bez przyczyny. Pierwej było dobrze rzecz roztrząsnąć i poznać, niż się spieszyć z takowym wyrokiem, który dotąd gorszy potomność.
Wespazyan. Pozwól, iż się usprawiedliwię. Wyroki moje były koniecznie potrzebne; nazywano skąpstwem oszczędność, ale tak kazały okoliczności, gdyż skarb publiczny niedozorem Klaudyusza, marnotrawstwem Nerona, wojną domową zniszczony, zasilenia potrzebował.
M. Aureliusz. Nie widzę ja w tem przyczyny odrazy twojej tak wielkiej od Filozofów.
Wespazyan. Ani ja, żebyś tu ich wtrącał.
M. Aureliusz. Jam się szczycił być w ich liczbie.
Wespazyan. Wolno ci było tak myślić : ja jednakże, lubo ich szanuję, nie stąd szacunek twój stanowię, żeś był w ich liczbie.
M. Aureliusz. Kto wypędzał, nie szanował.
Wespazyan. Kto zbyt szanował, pogorszył.
M. Aureliusz. Więc gdyś ich nie gorszył, pocoś ich wypędzał?
Wespazyan. Dlategom ich wypędzał, iż się szanować nieumieli, iż nie szanowali Filozofji, a śmieli się zwać filozofami: bo iż jest szacowna przez się, przeświadczonym o tem byłem zupełnie.
M. Aureliusz. Więc byłeś filozofem?
Wespazyan. Należy być każdemu rządcy panem namiętności swoich, ścisłym sprawiedliwości wykonywaczem, nagrodzicielem cnoty, mścicielem bezprawia. Wykona to, gdy się w tych, któremi rządzi, bezwzględnie a uważnie rozpatrzy, a kto umie tak poznać ludzi, jak ich znać należy, ten u mnie prawdziwym jest filozofem. Że więc, ile w podeszłym wieku, i ciągłem doświadczeniem i pilną uwagą nauczyłem się ludzi poznawać, uznałem, iż potrzeba było wypędzić z Rzymu filozofów, a raczej tych, którzy się za filozofów udawali[3].
M. Aureliusz. Będąc więc tylko z ciągłego doświadczenia poznawaczem ludzi, a nie mając skądinąd nabytej nauki, jakeś mógł poznać, iż Rzym nie miał prawdziwych filozofów.
Wespazyan. Zapewne, żem z nimi nie dysputował : bo się na tem brzmieniu nie zasadzałem, a oni w ten towar obfici. Nie zastanowiła mnie niby pokorna, a w istocie najwynioślejsza powierzchowność : dziwactwo chodu, wyrazów, odmiennego od innych sposobu postępowania, ustawiczne gadania o cnocie, obowiązkach, ludzkości : Nakoniec owe sławne oznaki, płaszcz, kij, i długa broda.
M. Aureliusz. Zdajesz się przymawiać, ale ja znoszę.
Wespazyan. I chwalisz się z tego, że znosisz. Cóżkolwiek bądź, ponieważ dla brody, kija i płaszcza przerwałeś mi mowę, obwieszczam ci, jakie były przyczyny wyroku mojego przeciw filozofom. Wypędziłem ich z Rzymu, bo zbyt wolnemi a zuchwałemi zdaniami zarażali młodzież, która chciwa nowości, zbiegała się do nich, jak na dziwowisko. I okazał się skutek nauki, gdy zbyt pojętni uczniowie zaczęli powstawać przeciw zwyczajom, obrządkom, ustawom starożytnym : gdy przybrawszy na siebie dzikie postaci, zaczynali już szydzić z tego, co nasi ojcowie szanowali; zwierzchność zwali niewolą, a prawa dziwactwem: zgoła obawiać się już sprawiedliwie należało, iżby ta zaraza w stolicy wszczęta, jadu swojego po całem państwie nie rozpostarła; a wówczas czego Cymbry, Gallowie i Kartagińcy pod Annibalem nie dokazali, Rzymby upadkiem starożytnej cnoty swojej zginął.


ROZMOWA XXIV.
Między Homerem a Wirgiliuszem.

Wirgiliusz. Należy ci się od wszystkich rymotworców najpierwsza cześć i uwielbienie.
Homer. Twoja mnie powieść zadziwia.
Wirgiliusz. Dlaczego?
Homer. Bo albo się z prawdą nie zgadza, albo się świat odmienił.
Wirgiliusz. Nie rozumiem twojego zagadnienia.
Homer. Ani ja, dlaczego mnie nie rozumiesz.
Wirgiliusz. Racz się jaśniej wytłumaczyć.
Homer. Powiadasz, iż mnie wielbią i pierwszą cześć oddają, mnie, którym za życia nędzy tylko i wzgardy doznał; albo więc ty prawdy nie mówisz, albo insi teraz ludzie, niż przedtem bywali.

Wirgiliusz. Insi wprawdzie co do sposobu myślenia. Gardzą tymi, którzy śmieli tobą gardzić, i ubolewają nad tem, iż umysł tak wzniesiony, jak był twój, nic zyskał, u współczesnych należytego sobie szacunku.

  1. Wespazyan cesarz Rzymski był naówczas rządcą Azyi, i wiódł wojnę w Judei, gdy go własne jego wojsko ogłosiło cesarzem; zwyciężywszy przez namiestników Witeliusza objął rządy, i z powszechnem uwielbieniem czule i rozsądnie je sprawował; panował lat 10.
  2. Marek Aureliusz, wstąpił na tron po Antoninie, którego córkę Fanstynę pojął. Rzym był szczęśliwy pod słodkiem jego panowaniem, które trwało lat 19.
  3. Wkrótce po wyniesieniu swojem dał wyrok, aby filozofowie, albo sofistowie z Rzymu byli wypędzeni : w liczbie gromadnej nieprawych znalazł się szacowny Epiktet.