Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

moje, i wydał się łzami, któremi oczy moje napełnione zostały. Powiem ci przypadki młodości mojej, boś ty mi je na pamięć przywiódł.
« Byłem w szkole sławnego lekarza Aluzara, i dość znaczny uczyniłem postęp. Byłem pomocą schorzałym, ale smutne bolu i śmierci widoki, które mi w oczach ustawicznie stawały, zwróciły wzrok na mój stan własny, i postrzegłem to, na czem się zwroty ludzkie kończą, grób który mnie czekał. Co więc po nim następuje, to wziąłem za cel myśli i starania mojego, i wzgardziłem rzeczami, które rad nierad każdy opuścić musi. Oddałem skarby ziemi, i zarzekając się społeczeństwa, poszedłem na puszczą. Pomiędzy dzikiemi skałami znalazłem pieczarę, tam ustanowiłem siedlisko moje. Posilałem się owocem i korzonkami : zdrój, który blizko wytryskał, chłodził mnie w pragnieniu.
« W takowym zostając stanie, dni i nocy trawiłem na modłach i rozmyślaniu, czekając co mi ku większemu wydoskonaleniu wola najwyższa oznaczy. Jednego czasu, gdym w najwyższem natężeniu modlenia zostawał, mimo wszelką usilność moję zasnąłem smaczno, i sen miałem takowy :
« Zdało mi się, iż siedząc przy mojej pieczarze, przy gasnących już zorzach, przypatrywałem się wspaniałemu wschodzeniu słońca; gdy już się ukazało zupełnie, coś nakształt ciemnego obłoku zasłoniło w oczach moich i krąg jego. Postrzegłem niby do mnie zmierzający lot owego obłoku, i gdy się coraz zwiększał, poznałem, iż to był niezmiernej wielkości orzeł. Przypatrując mu się pilnie, obaczyłem, iż niezbyt daleko się spuścił, gdzie też lisa obaczyłem, który przednie nogi złamane mając, leżał. Rzucił przed niego kawał mięsa z sarny, którą miał w szponach orzeł, i odleciał. Obudziłem się natychmiast, i padłszy na kolana, dziękowałem bożemu prorokowi za daną mi naukę. Roztrząsając zaś to com widział, rzekłem do siebie : Dobrześ uczynił, żeś świat z dzieły jego, chciwość i chęć wzniesienia się porzucił; jednej ci jeszcze rzeczy brakuje. Starasz się o pożywienie i odzież, zakrzątasz się zmyślnością: niezupełna więc jest ufność twoja w Opatrzności. Zważ, co ci wśród snu twojego obwieszczono, a poznasz, iż dotąd zostawałeś jeszcze w błędzie. Widziałeś zstępującego na ziemię orła, aby skaleczonego lisa żywił, czyliż ręka boża i tobie zgłodniałemu niema zesłać pożywienia? zwłaszcza; gdy przez to zostaniesz głodnym, iż jedynie przestawać będziesz na modłach i rozmyślaniu.
« Takem się więc odtąd na wsparciu górnem zabezpieczył, iż pewny cudu, postanowiłem nie wynijść z pieczary dla szukania posiłku i ochłodzenia. Nastąpił więc głód, i coraz wzmagająca się potrzeba ugaszenia pragnienia, które mi dokuczało. Nie uważałem ja na to, i wszelkiemi sposobami usiłowałem zwyciężyć coraz bardziej naglące potrzeby przyrodzenia : do tego nakoniec przyszło, iż coraz bardziej słabiejąc, wzrok tracić poczynałem : a gdym chciał podnieść się z ziemi, nogi drżące znieść ciała ciężaru nie mogły. Leżałem więc wpółobumarły, i czekałem, rychło duch ciało porzuci, gdy obił się o uszy moje głos takowy.
« Jam jest strażnik, którego Istność najwyższa do czucia nad dziełmi i myślami twojemi przeznaczyła, jej imieniem ganię i potępiam postępki twoje. Chciałeś zuchwale wznieść nad miarę zdolności człowieczej doskonałość twoję, głupstwo twoje sprowadziło cię z toru, któregoś się tak ty, jak każdy z prawowiernych trzymać był powinien; zważ, czyli jesteś tak, jak owa liszka w zupełnej niesposobności pożywienia i ochłody, ty, który orła uczynnego naśladować powinieneś. Wstań i niech cię przykład zwierzęcia uczy, iż usługiwać innym należy; lekarzem jesteś, roznoś dar zdrowia, i wzmagaj żądających ratunku twojego. Cnotę nie w gnuśnym spoczynku, ale w staraniu i pracy znajdziesz. Jeżeli chcesz dać poznać Bogu, iż go kochasz; czyń dobrze stworzeniom, które on kocha; wtenczas dopiero wzniesiesz umysł twój, a serce twoje w przyszłem nagrody oczekiwaniu czując słodycz, niewypowiedzianą uszczęśliwi cię pociechą.
« Jak gdyby piorun padł przed nogami mojemi, takem zamartwiał na owe słowa. Padłem na twarz, a grzebiąc się w znikomości mojej, uznałem płochość i dumę zamysłu przeszłego; wróciłem się natychmiast do miasta, wydobyłem zakopane w ziemi pieniądze, otworzyły się na dobroczynność ręce moje, i stałem się możniejszym i bogatszym, nie byłem przedtem. Biegłość w leczeniu chorób ciała, zwróciła niekiedy usilność moję do przywar umysłu, stałem się przeto w dwójnasób zdatniejszym. Powołany nakoniec do dworu monarchy zostałem, i więcej znajduję dla siebie względów, niżelim godzien.
« Nie urażaj się o Mirza tem, co ci szczerze opowiadam. Podobien pyłom tumanów, które się w dzikich stepach wznoszą, nic z siebie nie jestem : jedynie w tem, co znam i pojmuję, dzielność wszech rzeczy sprawcy i dobroć jego uznaję. Wierz, co usta proroka głoszą, iż płocha jest takowa wytworność, która się w sobie zaślepia, i cnota nie jest cnotą, gdy do użytku innych nie zmierza. Wiadomość rzeczy nie z samych tylko uwag pochodzi, ani pustynia siedliskiem mądrości.
« W oczekiwaniu dnia tego, który ostateczna szczęśliwość nada, idź za orła, któregoś widział, przykładem. Bądź dla drugich; a bardziej będziesz dla siebie, niż gdybyś wszystko to posiadał, co ci daremne zamarzenia twoje za cel zabiegów najusilniejszych kładły. Bądź zdrów, niech wzrok słodki Stwórcy na ciebie pada, a w xiędze przedwiecznych wyroków jego niech szczęśliwość losowi twemu towarzyszy.
Skońcył czytanie listu swego Iman Kozru, a bojaźń, i wątpliwość, jak mrok promieńmi zorzy, gasła i niknęła w umyśle monarchy i namiestnika jego.
Rzucił Abbas łagodnym i pełnym szacunku wzrokiem na okaziciela prawdy : cnotliwego Mirzę do Tauru odesłał, i kazał rzecz tak, jak się działa, dla wiecznej pamiątki i nauki następców swoich, w xięgę dziejów krajowych napisać.



DEPOZYT.

Kupiec jeden wybierając się w daleką podróż, prosił jednego z sąsiadów, w którym miał zaufanie, aby sto funtów żelaza, które zostawiał, do jego powrotu przechował w szpichlerzu; a gdy właściciel odjechał, skusił ów towar przechowacza, iż go sobie przywłaszczył, i schował gdzieindziej; myślał zaś, jakimby sposobem rzecz udać, iżby ukrył kradzież swoję. Wrócił tymczasem do domu podróżny, i gdy się o żelazo upominał : niewiem bracie, rzekł, co się stało z twojem żelazem : jabym sam temu nie uwierzył, co ci powiem, gdybym się własnemi mojemi oczami twojej szkodzie nie przy-