gdy jeszcze nauki wydoskonalonemi nie były, jeddnakże pozostałe dzieła jego dotąd należyty sobie odbierają szacunek.
Najznaczniejsze jego dzieło poema Czarnoxięzkie, zawiera w sobie wyrazy żywe i allegorye szczęśliwie wynalezione. Sielanki, pod imieniem Rozalji, niepospolitą zjednały mu sławę. Pisał wiele innych rytmów, między innemi Treny nad śmiercią dobroczyńcy swego Sydneja. Przy końcu życia nieszczęść doznał; gdy się bowiem bunty wszczęły w Irlandyi; wieś gdzie mieszkał zrabowana została, dóm jego spalony, a w tem pogorzelisku syna utracił : resztę więc życia w nędzy trawiąc, dokonał go w r. 1598 : w kościele opactwa Westminster pochowany,
Jan Auden lub Owen, tak pospolicie zwany z łacińkiego znamienia Owenus, jakie się na początku xięgi jego widzieć daje, rodem był z xięztwa Gallji albo Wallji w królestwie Angielskiem. Lubo do prawnictwa był sposobionym, przemogła jednak wrodzona sposobność do rytmotworstwa; naśladowca Marcyalisa zostawił zbiór Epigrammatów dowcipnych; ale niektóre z nich, tak jak i rzymskiego pisarza, zbyt wolne zawierają w sobie wyrazy. Umarł w roku 1622, pochowany w londyńskim kościele świętego Pawła z takowym nagrobkiem :
Parva tibi statua est, quia parva statura, supellex
Parva, volat parvus cuncta per ora liber.
Sed non parvus honos, non parva est gloria, quippe
Ingenio haud quidquam est majus in orbe tuo.
Parva domus texit, templum sed grande; poetæ
Tum vere vitam, cum moriuntur, agunt.
« Mały twój posąg, bo i wzrost był mały, małe oz-
« doby; i małe dzieło twoje wszędzie się roznosi. Nie-
« mała jest jednak wziętość i sława, którąś zyskał : nic
« albowiem większego nad twój umysł znaleźć się nie
« może. Mały cię nagrobek okrywa, ale w wielkiej świą-
« tnicy umieszczony. Podobni tobie wtenczas prawdzi-
« wie żyć zaczynają, gdy śmierć ich życie kończy. »
Najpierwej dzieło jego wyszło w Londynie roku 1606, w Amsterdamie u Elzewirów roku 1647.
Epigrammata Owena przełożył na język polski Fabian Turkowski Pijar, wyszły z druku w Warszawie roku 1773.
Niektóre Owena Epigrammata przełożył także J. E. Minasowicz, z tych trzy tu się kładą.
Z chorób naszych Galenie, w zdrowym jesteś stanie,
Głupstwem naszem rozumnyś jest Justynianie.
Z jakiejże pacyentem zwiesz chorego próby?
I ciebie on nie cierpi i swojej choroby;
Chyba, że z ciebie cierpi, pacjent się zowie :
Więcej czasem, niż słabość, dręczą doktorowie.
Grób wspaniały wystawiasz dla twojej ozdoby,
Paulinie jak mrą ludzie, umierają groby.
Jan Barklaj, albo Barklajusz rodem był ze Szkocyi, skąd ojciec jego Gwilhelm wyszedł, i w Lotaryngji osiadł. Powróciwszy do ojczyzny, gdy dzieło satyryczne Euphormion Jakubowi królowi przypisał, pozyskał znamienite u niego względy. Jakoż skutek ich umieścił go na rozmaitych urzędach. Mimo jednak tak znaczne i pożytki i dostojności, które posiadał, nie mógł się osiedzieć w Anglji, powołany do Rzymu; a korzystając z dobroczynności Urbana VIII i Grzegorza XV, papieżów, resztę tam wieku strawił; umarł w roku 1621, mając lat trzydzieści dziewięć. Najznaczniejsze dzieło jego Argenidę, przełożył wierszem polskim Wacław Potocki. Xięga jego Icon Animorum, że uwłaczała narodowi polskiemu, powziął obronę narodu Łukasz Opaliński marszałek nadworny koronny, i nie wyrażając nazwiska podał do druku obronę Polski przeciw Barklajuszowi pod następującym tytułem : Polonia defensa contra Joan. Barclaium, Dantisci 1648.
Nie rozkazował jeszcze, nie był jeszcze panem
Rzym światu, ani sławy wziął przed Oceanem
Tyberis gdy w kraj, który Sycylia orze,
Gelas rzeka tamtędy wpadająca w morze,
Cudzoziemskim okrętem, przedziwną urodą
Młodzieńca, na zielony ląd stawiła wodą.
Słudzy z majtkami zbroję i rynsztunek iny
Na dół znoszą : a konie związane do liny
Z wysokiego okrętu we szle i ryngorty
Wziąwszy pod brzuch na nizkie wysadzają porty.
Tem się słudzy bawili, a pan jako długi
Na piasku się porzuci, bo z onej żeglugi
Świat z nim chodzi dokoła, i cięży mu ciało;
Zaczem się kęs przedrzymać, i odpocząć zdało :
A jako miejsca dopadł, wsparłszy się na zbroi,
Sen go bierze, i słodką niepamięcią poi.
Wtem krzyk i wrzask okrutny przerazi mu uszy,
Wprzód sen kazi, a potem i ze spania ruszy.
Porwie się, i las widzi, w którym rzadkieć były
Drzewa, ale niezmierne pole zastąpiły
Gęste krzaki, od których nieprzyjemne cienie
Rozbojów i zasadzek miały podejrzenie.
Z tych piękna białogłowa na pole wypadnie,
Choć oczy upłakała, i włosy szkaradnie
Skudliła : woła, krzyczy, a zmordowanego
Siecze konia z oburącz, jakby z Trojańskiego
Pogromu, i z dobytych uciekała Thebów;
Gdzie w równi szła biała płeć z męzką do pogrzebów.
Dwoim ogniem razem był rycerz zapalony,
I litość ku ubogim, i zacnej matrony
Powaga; nadto się myśl wróżki jakiejś chwyta,
Z czem go nowego gościa Sycylia wita.
Owa chociaż zdaleka, co ma głosu w sobie :
« Ktokolwiek jesteś, jeśli cnota miła tobie,
Ratuj; dziś w twoich ręku Sycylji zdrowie,
Którą w jednym chcą zgubić mężu opryszkowie;
Długo prosić, i sam czas, i Poliarch broni,
Któregom w opłakanej odbieżała toni.
Zawsze dwu na jednego, jako mówią, siła :