Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co orzeźwi, co ucieszy,
Co łagodzi, co rozśmieszy;
Mimo to, co mądrzy plotą,
Dobrej chwili jest istotą.


XXVIII. Do ***.

Ty coś nad płoche przysady,
Wśród uprzedzeń zeszła, wzniosła;
A nowemi idąc ślady,
Krzewiłaś się i urosła;
Szczepie bujny, a bez ale,
Pozwól, niech cię ja pochwalę.

Tobie przykre, innym miłe
Będą moje pochwalenia :
Rymotworskich duchów siłę,
Nie wdam ja w te uwielbienia.
Tak, jak cnocie rzecz zwyczajna,
Dzielna czynem, chcesz być tajna.

I ja wielbiąc, nic nie przydam;
Mniejszy jest kunszt, niż rzecz wielka;
Nazwiska twego nie wydam.
Jeśli rzeczy rządzicielka
Da to poznać, co ja piszę;
Hołd cnocie z czuciem usłyszę.

I ty go z czuciem, choć z wstrętem
Może, iż będziesz słyszała :
Gardziłaś tem, co momentem :
Co wiekami, w tymeś trwała.
Starej cnoty nieodrodna,
Ja cię chwalę, boś jest godna.


XXIX. Do xiężnej z Duninów Sanguszkowej, marszałkowej W. Litewskiej.

Prababko! jednak miła, płci niewieściej cudzie,
Racz powiedzieć skąd takie powaby i wdzięki?
Urodziłaś się jednak tak, jak inni ludzie.
Owe wietrznych istności bajeczne poręki,
Nadawały coś nadto, ale bajki przeszły;
Ma okrasę wiek młody, odrazę podeszły.

Nie młodaś, to płci twojej mówić nie jest grzecznie,
Aleś ty nad płeć twoję, mówić ci to można;
Dziwisz, a tem przeświadczasz, choć kto myśli sprzecznie,
Iż przykładna, roztropna, czuła i pobożna,
Chociaż to przeciw modzie (którą głupstwa wiodą)
Cnoty swojej dzielnością, więcej jest niż modą.

Losów sprawca wlał na cię swych darów szczodrotę,
Niech się na ciebie patrzą, niech znają współziomki,
Jak można być przyjemną, utrzymując cnotę :
A dzierżąc, czego teraz ledwo są ułomki,
Z naszych win niepodobne razem, rzeczy mieścić,
Ująć serca przykładem, wdziękiem oczy pieścić.


XXX. Do Jędrzeja Mokronoskiego.

Panie Jędrzeju! ach cóż to się święci!
Nie tak bywało za naszej pamięci.
Nie chodził zdrajca po mieście bezpiecznie :
Łgali i przedtem, ale łgali grzecznie.
Tracili za nas, ale każdy w domu :
Była rozpusta, ale pokryjomu,
Były oszusty ale nieustawnie,
Kradli jak dzisiaj, ale nie tak jawnie.
Panie Jędrzeju! ach cóż to się święci?
Nie tak bywało za naszej pamięci.


XXXI. Do tegoż, po odbytem marszałkowstwie sejmowem.

Ktoś mi powiedział, pan Jędrzej w robocie,
Rzekłem : tym lepiej zasługom i cnocie.
Skończył robotę, aż mi powiadają,
Jedni go chwalą, a drudzy go łają.
A on co na to ? śmieje się a służy :
Panie Jędrzeju! żyjcież jak najdłużéj.
Cóż więcej słychać? Pan Jędrzej bez złota,
Przecież to była zyskowna robota.
Dawano, nie chciał: zle panie Jędrzeju,
Nie gore czapka na wielkim złodzieju.
Żeś jednak nie szedł złym torem w podróży,
Panie Jędrzeju! żyjcież jak najdłużéj.
Można brać było dary od ojczyzny,
Prawda, ale ją zdarły darowizny.
Więc dla nagrody postępkom cnotliwym
Przynajmniej tytuł; — Najlepszy poczciwym.
Czegóż krok taki dalej nie wywróży?
Panie Jędrzeju! żyjcież jak najdłużéj.


XXXII. Nowy Rok.

Nowego roku czas każe winszować,
Wiec się zdobywam na powinszowanie;
Daj Panie Boże, w tym się tak zachować,
Iżby się nasze spełniło żądanie.
I spełni pewnie, kiedy w każdym kroku
O sobie będziem myśleć, nie o roku.

Bo cóż rok? Bożym czas zmierzony darem,
Miejsce i pora naszego działania :
Nie dni, lecz czynów dzielmy go wymiarem,
A czynów plennych prawego starania;
Wówczas, jak wieniec kłosami uwity,
Da plon szacowny, da plon znamienity.

Przeszły tysiączne, przejdą i następne,
Szala je wieczna, jak zmierzy, tak zjści :
Z nas plenne, z nas czcze, prawe, lub występne,
Skutek użycia, czucia i korzyści :
Odmiana, trwałość, nieczynność, ochota,
Da poznać w czem jest występek, lub cnota.

Lecz sprawca, który rzeczy mierzy trwale,
Spuszcza wzrok względny na tych, co sprawieni :
Nie jest człowieka, co jest doskonale,
Sobą nikczemni, sprawcą orzeźwieni,
Czekajmy losu. Najwyższa Istoto!
Karzesz z odrazą, nadgradzasz z ochotą.


XXXIII. Szczęśliwość.

Szczęśliwy taki, który wznieść się może
Nad to, co szkodzi, lub co dopomoże,