Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
130
DZIEŁA KRASICKIEGO.


IX. Modlitwa.


Stwórco! my twoje stworzenia,
Chwałę twoję świętą głosim:
Czem jesteśmy, twe zdarzenia.
Pozwoliłeś prosić, prosim.

Łaska twoja daje, bierze,
Dasz, czy wezmiesz, zawsześ panem.
Daj użytek, daj go w mierze,
To jest najszczęśliwszym stanem.

Twoje dawać, nasze prosić,
Twoje kazać, nasze służyć:
Dasz ubóztwo, daj go znosić,
Dasz obfitość, daj jej użyć.



X. Hymn na rocznick̨ 3 Maja.


Wyższym nad nieba wzniosły majestatem,
Boże! co raczysz zawiadować światem;
I dobrodziejstwy, czem jesteś, objawić,
Pozwól się sławić.

Lud twój, lud braci znękan niegdyś marnie,
Wesoł do twego kościoła się garnie.
Przyjm na ofiarę, Opatrzności święta!
Stargane pęta.

Daj użyć, coś dał, w pokoju i zgodzie:
Daj ducha rady i męztwa w narodzie:
Podległość rządną, w swobodzie wstrzymałość,
W działaniu trwałość.

Niech łaski twojej będzie uczestnikiem
Król, radny, rycerz, mieszczanin z rolnikiem.
Dotąd, gdy większą szczęsliwiąc swobodą,
Tyś sam nagrodą.



XI. Do Michała.


Panie Michale,
Wiesz doskonale,
W codziennym trudzie,
Coto są ludzie.
Tych złość zaślepia,
Tych zysk zasklepia,
Tych sława łudzi,
Tych zazdrość budzi:
Ci nadto kryślą,
Ci nic nie myślą:
Więc zle na świecie?
Żyjem w nim przecie;
Więc się wynosić?
Zostać, i znosić:
Bo któż bez ale?
Panie Michale.



XII. Marzenia Dworaka na wsi osiadłego.


Już czas mroźny, już czas słotny,
Co zamartwiał przyrodzenie,
Zwalnia; widok śnieżny, błotny,
Jędrne biorąc ukrzepienie;
Wdzięczy nadzieje ku wiośnie,
Pączki wschodzą, trawka rośnie.

Orzeźwione ciepłem ptaszki,
Porę życia pozdrawiają:
Zwierząt skoki i igraszki,
Przyszłą płodność oznaczają;
Zewsząd radość, zewsząd pienie,
Odmładza się przyrodzenie.

Rolnik czuły idzie w pole,
W pole swym potem skropione:
Wraca zzjajan ku stodole,
Kędy krówki wytuczone,
Krówki, co wygodnie mieścił,
Co chował, karmił i pieścił.

Puszcza w wolność. Ryk radośny
Echa głośne powtarzają,
Wszystko niesie piętno wiosny,
Barany, kozły igrają,
I gdy się ziemia zieleni,
Czują powab, co je pleni.

Słowik nuci wdzięczne pienia,
W gniezdzie osiadłej samice:
A zbyt czułe rozrzewnienia,
Podawając w okolice,
Czyli zwalnia, czyli śpieszy,
Bawi, łudzi, smuci, cieszy.

W zmroku wdzięcznym rozpościera,
Xiężyc promienie srebrzyste,
Przez gałęzie się przedziera,
A strumyków wody czyste,
Gdy wietrzyki powiewają,
Drżącą postać wydawają.

Pod jaworem siedzą starce,
Oddychają słodkiem wianiem,
Igra młodzież przy fujarce.
Czułem zdięci rozrzewnianiem,
Przypominają, jak mali,
I oni trzody pasali.

O wsi wdzięczna! w tobie życie,
Tyś rozkoszy prawem źródłem;
O wsi wdzięczna! miłe skrycie,
Czemuż w tobie dni nie wiodłem?
Miast miłośnik, martwy byłem,
W tobiem osiadł, i ożyłem.

Tak stary dworak przy krynicznej strudze,
Zwiedzion w usłudze,
Siedząc w chłodniku, dworak zbyt poczciwy,
I nieszczęsliwy;
Mniej czuły na to, iż się nie zbogacił,
I swoje stracił;
Przypatrując się przezroczystej wodzie,
Mądry po szkodzie,
Rzekł, patrząc, kędy w jego okolicy,
Trakt ku stolicy:
Żegnam cię, próżen, po służbach zbyt długich,
Oszukuj drugich.