zaledwie przed zgonem swoim pokruszył. Nie zasmucałbym was, cnotliwi i uczeni Mężowie, tak niemiłem wspomnieniem, gdyby w tem zdarzeniu nie okazał Krasicki gruntownego zdania, szlachetnego czucia, i przenikłej rozumu bystrości. To prawidło, gdzie reprezentacya nie jest wolna, tam jej nie masz; gdzie nie można chcieć i nie chcieć, tam obca wola panuje; gdzie cząstki są gwałtownie odcięte, tam reszta skaleczona nie może wystawiać całości, i do żadnego prawnie przystąpić działania, póki swojej zupełności nie odzyska; to prawidło od sławnego dziś Metafizyka, po zaszłym gwałcie reprezentacyi narodowej wyłuszczone, bystrym i szczęśliwym rzutem geniuszu, objął Krasicki. Przejęty sprawiedliwem uczuciem na taką obrazę majestatu narodowego, radził, aby póty zawiesić posiedzenia sejmowe, póki wzięte członki zgromadzeniu powrócone nie będą. Byłto najlepszy, najskuteczniejszy, i pełen godności środek do wstrzymania gwałtu w pierwszych jego zapędach. Ale wiadomo, dla czego to zdanie, pochwalone z początku, upadło, i jak wstydliwy obrót tej rzeczy dano.
Przez podział kraju 1773 z Prusami zachodniemi przeszło xięztwo biskupstwo Warmińskie, pod panowanie królów Pruskich. Siedział wtenczas na tronie ów wielki Monarcha, jakich ledwie wydają wieki. Rządca, Filozof, Bohatyr i Literat, jaśniał wszystkiemi promieniami chwały. Okryty laurami zwycięztwa, głosem całej Europy postawiony obok najsławniejszych wodzów; nie przestając na wysokości tronu, szukał tej, do której dowcip i nauki wynoszą. Utrzymywał ścisłe związki z najpierwszemi ośmnastego wieku geniuszami. Wolter, Dalembert, Diderot, Helwecyusz byli jego przyjaciółmi. Podobnej przyjaźni godnym osądził Krasickiego : poznał jego dowcip, powziął wysoki dla niego szacunek i szczególnemi względami zaszczycał. Jeżeli co utratę ojczyzny Krasickiemu cóżkolwiek osłodzić mogło, to jedynie, iż się zbliżył do wielkiego człowieka. Wiadome wszystkim ścisłe i poufałe obcowanie Krasickiego z Fryderykiem. W jego wesołym i miłym dowcipie szukał wytchnienia w swych pracach, szukał przyjemnej dla swojej starości rozrywki[1].
Stawszy się obcym swojej ojczyźnie, i nie mogąc należeć więcej do pełnienia obowiązków senatora, Krasicki zatopił się cały w naukach. Zaczął wydawać jedne po drugich pisma, które obróciły na niego oczy powszechności, zjednały mu chwałę szczęśliwego dowcipu, i stały się najpiękniejszą literatury Polskiej ozdobą.
« A cnej pisania sztuki z dowcipem i gustem,
« Tyś dał pierwsze przykłady pod naszym Augustem!
Napisał sławny poeta Trembecki w wierszu Gość w Heilsbergu, a napisał szczerą prawdę, i był tylko powszechnego czucia tłumaczem. Rzućmy okiem na liczne dzieła Krasickiego: są one najdroższym upominkiem zostawionym powszechności, i składają najznaczniejszą część historyi jego życia. Zapomni potomność, że był Biskupem, Arcybiskupem, Xiążęciem; ale czytać i wielbić będzie szczęśliwego pisarza i wielkiego poetę.
We wszystkich prawie rodzajach literatury doświadczał sił swoich Krasicki. Jeżeli nie we wszystkich jednako wygórował, wszędzie atoli dowcip niepospolity pokazał. Najwyższe jego zasługi są w Poezyi. Te żebyśmy lepiej ocenić mogli, rzućmy okiem na stan rymotworstwa Polskiego, nim je swojemi dzieły ubogacił Krasicki.
Poezya Polska to ma szczególnego, że prawie naznaczyć nie można epoki, kiedy się zaczęła, kiedy wzrosła i zbliżyła się do doskonałości. Znamy początki Poezyi Łacińskiej; stworzył ją Enniusz, Pakuwiusz, Liwiusz, Andronik; wykształcił Terencyusz i Plautus; Lukrecyusz ją posunął wyżej; a Wirgiliusz i Horacyusz do tego stopnia wynieśli, że doskonałość i dzieła ich za jedno są poczytane. Francuzka poezya liczy Marota, Ronsarda, Mejnarda i wielu innych, nim ją Kornel, Rasyn, Boileau wykształcili i wydoskonalili. Polska poezya, w samych zaraz początkach, nosi cechę kształtu, poprawy i gustu. Dzieła Jana Kochanowskiego (że pominę Reja z Nagłowic spółczesnego, ale bardzo niższego), są razem i najdawniejszym zabytkiem poezyi Polskiej, i najlepszym. Można nawet powiedzieć, że aż do dni naszych Jan Kochanowski pierwsze miejsce słusznie posiadał. Ale oddając mu sprawiedliwość, co do czystości języka, powagi stylu, dobrego toku wiersza, Jan Kochanowski nic prawie z siebie nie utworzył. Wykład Psalmów Dawida, jest tylko dobrem tłumaczeniem; Szachy są naśladowaniem, i ledwie Kochanowski przy Trenach, kilku Pieśniach i Fraszkach zostaje. Bracia jego wsławili się samem przekładaniem, Jędrzej Eneidę, Piotr Jerozolimę wyzwoloną na język ojczysty przerabiając. Prawda, że Piotr jest jednym z najlepszych naszych tłumaczów; lecz Jędrzej bardzo słaby i ledwie kiedy sobie przypomni, że Wirgiliusza tłumaczy. Domagało się to bozkie dzieło lepszego pióra : a wydane próby dowodzą, że oczekiwanie publiczności zawiedzione niebędzie. W starości Kochanowskiego zaczął słynąć Szymonowicz. Przyznać należy, iż ten poeta jest najlepszym w poezyi pasterskiej pisarzem. Zimorowicz i Gawiński daleko są od niego. Kochowski z Liryków swoich z wielu względów ma słuszną zaletę, lubo mu nie zawsze gust towarzyszy. Twardowski pełen ognia, grzeszy nadętością. W tejże epoce Olwinowski i Zebrowski Przeobrażeniami Owidyusza, później Bardziński i Chrościński Farsalią Lukana, Trajedyami Seneki, Listami Heroldów, i niektóremi własnemi dziełami język nasz pomnożyli. Ale uwielbiając ich prace, nie można ich w rzędzie doskonałych tłumaczów umieścić. Potockiego Argenida i inne pisma, przy szczęśliwych wyrażeniach mają liczne wady. W tym właśnie czasie zepsuł się gust dobry w Polszcze. Co wtedy wyszło, niewarte wspomnienia. Wacław Rzewuski w swoich Trajedyach, wierszem gładkim, choć nieco prozaicznym pisanych, od początku reformy nauk, zaczął lepszy gust w poezyi ożywiać. Niemniej przyłożyła się do tego Drużbacka, rzadka naówczas kobieta: i choć materye od niej traktowane po większej części nie są poetyckie, znajdują się przecie w jej wierszach, stylem gładkim i rymowaniem niepospolitem układanych, wyrazy prawdziwie piękne. Minasowicz tę ma zaletę, że pisarzów Łacińskich z wiernością i dokładnością, lubo bez mocy i delikatności, przelewał.
Wszystkie więc bogactwa poezyi Polskiej zamykały się w Pieśniach Kochanowskiego, Kochowskiego i Twardowskiego; w Sielankach Szymonowicza, Zimorowicza i Gawińskiego; nareszcie w licznych autorów dawnych i niektórych późniejszych, z mniejszem lub większem powodzeniem, dokonanych wykładach. Szacowne to są skarby, drogie dowcipu ojczystego płody, godne zachowania języka rodowitego zabytki. Lecz jak je obficie zbogacił, jak wysoko pomnożył Krasicki! Pozwólcie uczeni Mężowie, pozwól oświecona publiczności, że w obszerniejszy dzieł jego rozbiór wnijdę: wszakże rzetelna pochwała autora najwięcej w jego dziełach zamknięta. Jeżeli zaś w tym rozbiorze powtórzę w części to, co już napisałem, wymówić raczy publiczność tę potrzebę, zwłaszcza, że w jednej materyi odmiennego zdania być się godzi.
- ↑ Nie zawadzi tu przytoczyć anekdoty wiadomej, żeby z czasem wiadoma być nie przestała. Raz Fryderyk żartując z Krasickiego, mówił mu, aby jako Biskup, ułatwił mu w czasie wejście do nieba, i ukrywszy pod swój płaszcz, wprowadził. « Radbym to uczynić, odpowiedział Biskup, ale trudno, że-
« bym mógł ukryć W. K. Mość pod moim płaszczem, boś; go
« bardzo podciął: » stosowało się to do zmniejszenia intraty. Rozśmiał się Król na tę dowcipną odpowiedź i Biskupa znacznym podarunkiem obdarzył.