Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miasto i niedługo zadzwonię po ciebie. Spotkamy się z nimi i obgadamy wszystko razem.
— Doskonale. A ja zabiorę się do pakowania.
W godzinę później zadzwonił telefon i Arletka wyszła do pobliskiej cukierni. W kącie siedział Murek z dwoma mężczyznami, z których młodszy, wcale przystojny blondyn, przywitał ją komplementem:
— Trudno mi będzie panią przeszwarcować. Taka piękna kobieta zwraca powszechną uwagę.
Po krótkiej naradzie ustalono wspólnie plan wyjazdu. Za radą przemytników, Murek miał jechać ze starszym z nich przez Berlin i Hawr, Arletka zaś przez Gdańsk z przystojnym blondynem, przyczem miała występować jako jego żona. Zgodziła się na to pod warunkiem, że na okręcie zainstalują się w osobnych kabinach.
Walizki Arletki miał zabrać Heniek jeszcze wieczorem, a wczesnym rankiem zajechać po nią taksówką. W dwie godziny po odjeździe pociągu gdańskiego, Murek miał odjechać berlińskim.
Przez cały czas tej rozmowy i później do wieczora, Murek drżał na myśl, że Arletka zacznie go podejrzewać o fałszywą grę. Wielką miłością starał się też uśpić jej obawy, jeżeli jakiekolwiek mogły się zrodzić w jej umyśle. Na szczęście, ona przyjmowała wszystko z najlepszą wiarą. Gdy zjawił się Heniek po rzeczy i pokazał jej paszport i kartę okrętową, uspokoiła się zupełnie:
— Ten Heniek — powiedziała po jego wyjściu — to rzeczywiście drań kuty na cztery nogi. Jestem pewna, że dojadę z nim pomyślnie.
Przez całą noc nie spali. Najpierw pakowali walizki Murka, później snuli projekty nowego życia za oceanem. Raz po raz wyglądali przez okno, by stwierdzić, że pod domem kręcą się naprawdę jakieś podejrzane typy.
O siódmej, z punktualnością zegarka, zjawił się Heniek,