Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wracała jednak z lekkiem sercem. Wplątanie Murka w nowe tarapaty było koniecznością. Czy rozprawa z Piekutowskim i Majstrem uda się, czy nie, w każdym razie Kuzyk złoży w partji raport, i Murek może to przypłacić życiem. Komuniści nie żartują.
Murek jednak był zadowolony. Wysłuchał sprawozdania Arletki z uśmiechem i uspokoił ją:
— Tam wszystko zależeć będzie od władz partyjnych. Może jakoś się wykaraskam, a tu nie mam żadnej szansy. Byle tylko udało się z drugiem wyjściem na podwórze. Jeżeli Kuzyk nie obstawi tych drzwi, gotowi uciec.
Obiadu prawie nie jadł, później zaś położył się na kanapie i nie odzywał się do Arletki ani słowem, choć próbowała go rozruszać. Widocznie myślał o czemś intensywnie. Wieczorem wstał, zmienił ubranie i zabrał się do czyszczenia rewolweru.
— Trzymaj się, Franku — ścisnęła go za ramię Arletka.
Spojrzał na nią surowo:
— Lepiej się trzymam, niż ci się zdaje. No... idę. Jakbym nie wrócił... to nie przejmuj się zbytnio. Znajdzie się kto inny...
— Franku! Franku! Nie idź! Jeszcze czas. Uciekajmy!
— O nie, moja droga. Już się nie cofnę. Dowidzenia.
Pocałował ją prędko i nie oglądając się wyszedł. Dopiero na schodach uprzytomnił sobie, że usta jej drżały, a w oczach była taka dobra, taka głęboka czułość... Podniósł kołnierz palta i ruszył przed siebie.
Na Grzybowskiej, jak zwykle o tak późnej porze, ruch był mały. Tu i owdzie stały grupki przechodniów. Niepodobna było stwierdzić, czy która z nich nie należy do piątki Kuzyka. Kawiarenka Majewskiej składała się z dwóch pokoi. W pierwszym była lada, za którą urzędowała gospodyni. Tu też stało kilka stolików. Trzy z nich były obecnie zajęte. Przy jednym siedzieli Majster i Piekutowski, przy dru-