Przejdź do zawartości

Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wolą się narazić na największe przykrości, lecz nie dadzą się szantażować, nie miał cienia litości. Następstwem takiego oporu był głośny na całe miasto skandal rodzinny w domu pewnego adwokata, jeszcze gorzej skończyło się z właścicielem wielkiej firmy jubilerskiej Pażyńskich. Pażyński po otrzymaniu fotografji swej żony z dedykacją dla kochanka, zaczaił się przed drzwiami jego mieszkania i zastrzelił żonę.
Po tem zdarzeniu Murek przez kilka dni chodził nieswój, lecz w końcu wyperswadował sobie wszystko, tembardziej, że Arletka stukała się tylko w czoło, gdy jej wspomniał o objekcjach.
Oczywiście zajęcie się temi sprawami nie przeszkadzało Murkowi w kontynuowaniu stałego procederu wróżbiarskiego. Lato dobiegało końca, ludzie wracali do miasta, klientela rosła.
Pewnego popołudnia przyszedł Czaban. Murek nie widział go nigdy przedtem, lecz poznał natychmiast po wielkim brylancie w pierścionku, hałaśliwem zachowaniu się i owej rubasznej nonszalancji, utrzymanej w stylu przedwojennego rosyjskiego „dielca”, o szerokiej duszy i głębokiej kieszeni. Arletka dużo o nim opowiadała i umiała trafnie go określić.
Murek zbyt dobrze umiał panować nad sobą, by okazać niepokój lub radość ze zjawienia się tego gościa. Wskazał mu krzesło przed biurkiem i sam usiadł.
Czaban założył wysoko nogę na nogę, obejrzał się kilka razy po pokoju i powiedział:
— Nu, panie mistrzu, ja słyszałem, że pan podobno fenomen, a? Może pan i mnie co ciekawego powie? Ja bardzo lubię te wszystkie wasze z duchami, i wogóle.
Murek poważnym, prawie surowem spojrzeniem zmierzył gościa: