Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
64
Droga Chrześćianina,

Miłość: Powinieneś był wſzytkich ſpoſobow zażyć, wyſtawuiąc im przed oczy, iakiego niebeſpieczńſtwa oczekiwać maią, ieśli tam zoſtaną?

Chrześćianin: com też i uczynił i ſtarałem ſię im obiaſnić to, że mi dał Bog poznać czas ſkaźenia miaſta naſzego; lecz oni mieli to za głupſtwo i niechcieli mnie wierzyć.

Miłość: Nieporośiłeś Boga oto, aby chciał pobłogoſławić radę twoią, ktorąś im podawał?

Chrześćianin. Zaiſte i owſzem z wielką gorliwośćią, ile wemnie ſpoſobnośći było bo nie powinnaś wątpić, aby żona moia i dziatki nie byli mi barzo miłymi.

Miłość. Miałes im pokazać wielkość ſmętku twego i boiaźni, wktorey zoſtawałeś z przyczyny naſtępuiącego ſpalenia twego miaſta. Bo moim zdaniem zniſzczenie bliſkie waſzego miaſta ieſt dość widome i iawne.

Chrześćianin. Wſzytkom to nie raz czynił, i dość ta rzecz im była iawna patrząc na moy ſtan zniſzczony, na łzy i na tę trwogę, ktorą ten ſtrach ſprawował we mnie; ale to wſzytko nieprzekonywało ich, i nie poſzli za mną.

Miłość: Iakąż oni tobie zadawali trudność utrzymuiąc w tym ſwoie zdanie?

Chrześćianin. Coż ci mam więcey mowić: Żona moia obawiała ſię świat opuśćić a dzieci przyzwyczayone w młodośći ſwoiey były do marnych zabaw, wnet mi to, wnet owo zarzucali;

jednym