tak żałosne wyrażał wołanie? Odpowiedział mu: Przyiacielu zważam ztey kſięgi, ktorą mam wręku, żem ieſt oſądzony na ſmierć i że potym muſzę ſtanąć na ſąd;[1] Nie mogę ſię odważyć na rzecz pierwſzą, a na drugą calem nie ieſt gotowy.
Ewangeliſta. Iakim ſpoſobem nie miałbyś ſię odważyć na ſmierć, ponieważ żywot ten doczesny tak wielu utrapieniom podlega.
Chrześćianin. To ieſt czego ſię obawiam, aby to brzemię, ktore dzwigam, nie pogrzebło mię niżey grobu i nie pogrążyło mię aż do gruntow Piekła; Toć tedy, moy Przyiacielu, ieżeli niemam ſpoſobnośći znieść więzienia, iakoż daleko mniey będę mogł oſtać ſię przed Sądem i podlegać wyrokowi? te myśli wycisneły ze mnie ten ſmętny Lament.
Ewangeliſta. Ieżeli takowy ieſt twoy ſtan, przeczże wnim zoſtaieſz? Ach biada! odpowiedział Chrześćianin: Nie wiem gdzie ſię mam udać. Na to Ewangeliſta dał mu kartę pargaminową, na ktorey te ſłowa były napisane[2] Uciekaycie przed przyſzłym gniewem.
Chrześćianin przeczytawſzy tę karteczkę, wnet ſpytał Ewangeliſty ſmętnie nań poglądaiąc: i dokądże mam uciekać?
Tedy Ewangeliſta pokazał mu palcem wſkroś obſzerne pole i rzekł: a widziſzże wtam tey ſtronie[3]