Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
89
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

Chrześćianin. Coż przecie mowili ſąſiedzi jego?

Wierny. Ale wſzyſcy nim gardzili, niektorzy naſmiewali ſię i w oczy żartowali, drudzi nic mu niechcieli powierzać, i on też ſam siedm razy gorſzym ſię ſtał, niżeli na ten czas, gdy wyſzedł z miaſta.

Chrześćianin. Ale ponieważ oni ku tym tylko byli nienawiśćią, i tymi pogardzali, ktorzy przed ſię brali tę drogę, zdałoby mi ſię, że łatwy ponieważ odſtąpił od tego przeſięwźięcia i znowu ſię wrocił do ich gromady, powinienby był być raczey dobrze od onych przyięty?

Wierny. O! mowili na niego, ten człowiek iako wietrznik, takich by trzeba wieſzać, ktorzy tak ſą lekkymi i wątpliwymi w poſtępkach ſwoich: Ia rozumiem, że Bog wzbudził tych nieprzyiacioł na niego, chcąc go ſprawiedliwym ſądem ſwoim pokarać za to, że opuśćił drogi ſwoie.

Chrześćianin. Nie trafiło ſię też tobie niemeś wyſzedł, mieć z nim rozmowy?

Wierny. Spotkałem go raz na ulicy, ale on przeſzedł wdrugą niemowiąc zemną żadnego ſłowa, iako człowiek za ſwoie ſprawy wſtyd maiący, i tak nie mogłem z nim rozmowić.

Chrześćianin. Miałem ja dobre rozumienie o nim dotąd, ale teraz obawiać ſię trzeba, żeby niebył też w zniſzczenie z miaſtem uwiniony, bo znim ſię ſtało według oney prawdziwey

przy-