Ta strona została skorygowana.
Ptak niebieski w klatce.
Nazajutrz, Pan Kaźmiérz wstał pochmurny.
— Niefortunnie wczora mi poszło. — Rozmyślał. — No, zobaczym co ta mądra dziewczyna dziś wysupplikuje u starego? Leciałbym ci ja tam nie mieszkając, ale trzeba jéj ostawić kęs czasu na tą niełacną dyskussyę. Potem pójdę, niby wedle żegnania się z Panem Konzulem, a w rzeczy dla dostania języka.
Dopiero więc przed samém południem opuścił gospodę, i z przecznicy skręcił ku Bursztynowemu Domowi.
Doszedłszy tam, zdziwił się wielce; w kamiennym pierścieniu dostrzegł Hedwigę, która wychyliła nietylko głowę, ale i jedną rękę; ręką tą dawała mu jakieś niezrozumiałe znaki. Twarz jéj, zazwyczaj kwitnąca, była dziwnie blada; oczy szeroko rozwarte jakby od przerażenia.