Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wystawały spody innéj barwy; z kołniérzami obszernemi jakby koronkowe pelerynki. Na głowach osutych pierścienistym włosem, nosili miękkie, ogromne kapelusze, o piórach puklących się w różnobarwne kity. A mieli przytém jedną jeszcze ozdobę, któréj tu nikt inny nie posiadał: u każdego z nich, na piersiach, między rozchodzącemi się brzegami koronek, przypięty złotą iglicą, kraśniał świeży tulipan. Były to trzy żywe klejnoty Harlemskie, trzy cuda sztuki ogrodniczéj. U najstarszego Izaaka, tulipan ciemno-morderowy, przy świetle wieczorném wyglądał prawie czarno, u drugiego był w paski fjoletowe i gorąco-żółte, u trzeciego w płomyki pąsowe i białe.
Przybycie trzech braci, wniosło pomiędzy zgromadzonych jakieś usposobienie uroczyste; wszystkim się wydało, że sala pojaśniała, jakby padł na jéj mury odblask majestatu królewskiego.



Téj téż tylko chwili widocznie oczekiwali muzykanci, aby dać hasło do rozpoczęcia zabawy. Ledwie Komissarze kilka słów powitalnych zamienili, już na chórze kapelmistrz podniósł obie ręce, i huczna muzyka z kotłami, uderzywszy «Alla polacca», zaczęła grać Wielkiego, czyli, jak go także zwano, Pieszego. (Ta ostatnia nazwa zdradza spostrzeżenie, które tylko w rycerskim narodzie mogło powstać; zauważono bo-