Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/066

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i sam przywiozę tę odpowieść. Nie miał-ci ja już co prawda tu powracać, ale dla Panny Siostry warto jachać i do morza, i nawet za morza.
— Rozumnieś Wasza Miłość zakonkludował. Tedy Hedvich niémasz tu już co robić, odnieś ten sepecik do Miny, i ostań się tam w kuchni, a dopilnuj dla mnie kolacyi.
Ale Pan Kaźmiérz okrzyknął się gwałtownie.
— A nie rób-że mi Waszeć tak okrutnéj krzywdy. Wszakci ja wciąż gadam, jako jutro jadę, niechże dzisia jeszcze nacieszę się Panną Siostrą.
Hedwiga także, składając ręce, mówiła z przymileniem:
— Ach Dobrodzieju! Tam w kuchni takowy skwar! Jużem ja do kolacyi wszyściutko wydysponowała. Pozwól mi tu ostać.....
Majster w końcu przystał, choć niechętnie.
— Ha no, to już i ostań, jeno weź-że się do roboty, abyś nie siedziała jako ten szyld malowany, co to mówi: «A patrzajcież na mnie!»
Panienka ucieszona, pobiegła do sieni, zkąd wtoczyła na ganek, leciuchny, misternie rzeźbiony kołowrotek, a Kornelius przyniósł dla niéj zydelek z białego jaworowego drzewa; śliczny to był sprzęcik; na trzech skośnych, kręconych nóżkach, miał deszczułkę z brzegiem wyrzynanym w liście jakby wianek, a z tyłu oparcie, wązkie w obsadzie, coraz szersze w górze, całe wzorzysto pokłute w przezrocza, niby wachlarz ze słoniowéj kości.