Przejdź do zawartości

Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

smacznie. Jak wszedł tak i wyszedł nie czyniąc najmniejszego hałasu; zebrał materace, ułożył je na właściwem miejscu i rozpalił wielki ogień, aby tym sposobem choć w części odwdzięczyć się gospodyni za jej dobroć.
Przy tej sposobności zabrał się do porządkowania całej izby. Zaledwie ukończył zamiatanie i spoczął na krześle, gdy usłyszał czyjeś lekkie kroki. Była to Elfy.
Pozdrowiwszy go jak zwykle, rzekła:
— Myślałam, że pan jeszcze spoczywa, bo wydawałeś się pan wczoraj wielce utrudzonym.
— Spałem jak książę na mojem wspaniałem łożu, odparł Moutier i dla tego czuje się zupełnie pokrzepionym i gotowym do spełnienia jej rozkazów.
— Pan zawsze tak mówisz jakbym była dla pana tyranem, rzekła Elfy.
— Nie Elfy, mówię to dla tego, że pragnę być ci użytecznym i zwolnić od niepotrzebnego trudu.
— Aha! zawołała Elfy wszystko doprowadziłeś pan do porządku i pościel równie pięknie ułożona, ale tutaj pozostać nie może, jako w pokoju gościnnym; zaraz ja tu wszystko inaczej poukładam.
— Na to nigdy nie pozwolę. Sam wszystko zrobię, zechciej mi tylko pani powiedzieć, gdzie zanieść materace.
— Do sąsiedniego pokoju, odparła Elfy, będziemy ich potrzebowali dzisiejszego wieczoru, jeżeli pan znowu zechce być blizko Generała.