Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jakób nie pozwolił sobie mówić tego dwa razy i w kilka minut stół był nakryty. Tymczasem Moutier ukroił sobie chleba, przyniósł z piwnicy jabłecznik, nalał zupę na talerz i wyłożył mięso.
Usiedli do stołu, Jakób prosił, aby mógł pomieścić się obok Moutier, Paweł zaś jak zwykle siadł przy bracie.
— Jakże też wyrosłeś mój chłopcze, mówił Moutier głaszcząc Jakóba po głowie i Paweł jest także daleko większy niż wprzódy.
— A przytem tak grzeczny jak Jakób, pochwaliła go Elfy. Już wcale dobrze czyta i nie źle pisze.
— Czyż i ty Jakubie także się uczysz?
— O ja jestem starszy od Pawła, odpowiedział zapytany, muszę więc umieć więcej od niego. Pokażę panu moje kajeta.
— Co? kajeta? A do licha, to już musisz być grubo uczony.
— Robię co mogę, gdyż nauczyciel nakłania mię zawsze do pilności.
— Jesteś za skromny, moje dziecko,
— Czy pan byłeś starszym w wojsku? pyta Paweł.
— Byłem feldfeblem.
— I to dopiero teraz dowiadujemy się o tem od pana. Kiedyż to nastąpiło?
— Po bitwie pod Jukermanem. Szczęście ciągle mi sprzyjało; po bitwie pod Almą zamianowano