Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A niech sobie daje, co mu się podoba! Mnie to wcale nie obchodzi. Pan mi oddajesz swoje dzieci, to szczęście, to życie moje. Nie żądam niczego więcej!
I nie czekając na Derigny pobiegła i zastawszy generała rozmawiającego z księdzem proboszczem ucałowała jego ręce, mówiąc:
— Dziękuję generale, dziękuję!
Generał przerażony, bo nie wiedział co to się stało i za co mianowicie dziękuje mu p. Blidot, czekał na wyjaśnienie. Wnet też nadszedł i Derigny. Wówczas pani Blidot zawołała:
— On mi zostawia moje dzieci. Jakób i Paweł będą przy mnie. Będę ich matką ponieważ poślubię ich ojca.
Generał wybuchł głośnym śmiechem.
— Winszuję, winszuję ci Derigny, a toś się spisał.
— Ależ panie generale, ona nie wierzy, że pan generał ofiarujesz mi...
Pani Blidot nie chciała zgoła słuchać ale zbliżywszy się do proboszcza odezwała się:
— Jestem szczęśliwą, odpraw mszę na moją intencyę księże proboszczu i przy tych słowach wybiegła aby podzielić się z Elfy radośną nowiną.
General, proboszcz i Derigny długi czas jeszcze rozmawiali, wreszcie ten ostatni zajął się co żywo dostarczaniem koniecznych do ślubu dokumentów i w tym celu rozpisał mnóstwolistów.
Tymczasem pani Blidot mówiła do dzieci:
— Moi drodzy chłopcy ojciec pozostawia was