Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do takiego nazwania, bo nie zarzekam się tego, że może powrócę którego dnia, żeby je odwiedzić.
— Przybywaj, kiedy ci się podoba, zawołała pani Blidot, zawsze zastaniesz pan tutaj wygodne dla siebie łóżko i smaczny obiad. A teraz pójdę poszukać moich dzieci. Czyliż to nie jest już obowiązkiem moim, jako przybranej matki? Muszę koniecznie tak się urządzić, aby spały niedaleko odemnie i od mojej siostry; przytem postaram się o zaopatrzenie ich w bieliznę, suknie i obówie.
— O tem zupełnie zapomniałem, rzekł Moutier, i wstydzę się doprawdy, że narażam panią na wydatki. Ale wyznam pani szczerze, dodał, że posiadam tylko tyle, ile mi potrzeba na odbycie podróży a przytem 10 franków na nieprzewidziane rozchody. Z przyjemnością wszakże połowę tej kwoty pozostawię pani. Chociaż buty potrzebują koniecznej naprawy, są jednak ludzie, którzy chodzą boso, a od chwili do chwili moczą nogi w jakiem napotkanem na drodze strumieniu, można najspokojniej obyć się bez obówia.
— Zachowaj pan z Bogiem swoje pieniądze, panie Moutier, odpowiedziała uśmiechnięta gosposia, 5 franków więcej lub mniej nie robi mi żadnej różnicy. Dla mnie dosyć pańskiej dobrej chęci, i zaręczam panu, że dzieciom na niczem brakować nie będzie.
Powstała ukłoniła się z wdzięcznym ruchem i wyszła.