Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kilku sprzeczek jakie wywiązały się między generałem a urzędnikami kolejowemi lub też właścicielami restauracyi. Zakończyły się jednak wszystkie bardzo szczęśliwie dla wszczynających sprzeczki, jednych bowiem generał wynagrodził ofiarowaniem dukata, innych małym podarkiem a innych jeszcze ofiarowaniem szklanki szampańskiego wina, — za każdym przecież razem, przeciwników swoich zapraszał do siebie, do dóbr w Gromilinie, leżących niedaleko Smoleńska.
Nakoniec podróżni przybyli do Alençon ostatniej stacyi przed Baguoles. Żołnierz chciał się pożegnać z generałem.
— Co to znaczy? zawołał tenże. Czy cię obraziłem? Albo może wydaję się tak śmiesznym, że dla tego nie chcesz przyjąć u mnie służby?
— Broń Boże, odparł żołnierz, ale tyle już doświadczyłem od pana dobrodziejstw, że nie chce mu narzucać się dalej..
— Więc to niby przez wdzięczność porzucasz mie jak jakiego nicponia. Dziękuję, bardzo dziękuję!
— O panie generale, usprawiedliwiał się żołnierz, byłbym bardzo szczęśliwym, gdybym mógł przy panu pozostać.
— A wiec zostań. Nic ci nie przeszkadza.
Żołnierz był jakiś niezdecydowany i spojrzał na Moutier; ten zaś dał mu znak, aby zgodził się.
Generał patrzył na obu bardzo uważnie a wreszcie rzekł: