Przejdź do zawartości

Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Radość objawić śpieszę,
Że i mnie dano zaszczytne wygnanie.
A jeśli los chciał, o odwieczna trosko,
By białych kwiatów rzesze
Rzuciły swe pielesze,
Toć śmierć wśród dobrych szczęściem mi się stanie.
Gdyby nie oczu moich rozkochanie[1]
W tym pięknym znaku, który mnie zapala
I wciąż czaruje zdala,
Lekkiem byłoby to, co jest nad siły;
Lecz żar ów moje żyły
I kości wszystkie spalił już na próchno;
Już klucze śmierci pierś mą otworzyły.
Więc żale moje głuchną,
Bowiem lat piętno mnie już rozgrzeszyło,
Jeśli się wina maże skruchy siłą.

Kancono! Niechaj nie tknie nikt twej szaty,
By odkryć to, co skromna pani kryje!
Niechaj ręce niczyje
Nie uszczkną jabłka, co im słodkiem zda się.
Gdy ktoś po długim czasie
W przymierzu z cnotą przyjdzie i wybłaga,
Byś mu zjawiła się w swej całej krasie,
Stań przed nim wtedy naga
I niech rozkwitną kwiatów twych kobierce,
Wnosząc pragnienie w rozkochane serce.



  1. V. 9-11. Tęsknota za Florencją (?).