Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Skąpcze, ślepy jak dziecię?
Cała twa zdobycz niczegoć nie zyska.
Przeklęta twa kołyska,
Nad którą sny ci takowe śpiewano;
Przeklęty chleb twój i stracone jadło,
Lepiejby psom przypadło,
Nim tyś niem pasł swe sadło,
Iżeś oburącz, i wieczór, i rano
Rwał, zbierał to, coć teraz odebrano.

To, co z chciwością zbytnią jest zebrane,
Rozsypie się też wkrótce niemniej chciwie.
A przecie tylu żywie
Chciwości rabów; wiele trudów zniesie
Ten, kto się jej opiera.
Fortuno, śmierci, ciosy wasze znane
Nie błysnąż w skarbów nieprzebranych lesie?
Lecz komuż to przyniesie
Korzyść? Wszak wszystkich nas nielitościwie[1]
Otacza jedna sfera,
Rozum z nią nawet przymierze zawiera
I mówi: «Jam jej sługa».
Ach! Marnaż to zasługa,
Kiedy niewolnik lepszym jest od pana;
Toć hańba jest nieznana,
Jeśli myśl moją dobrze rozumiecie.
Złe bestje, których oddech wszystko brudzi!
Widzicie jak się trudzi

  1. V. 9-10. Wszystkich nas otacza jeden krąg Przeznaczenia, przed którem ugina się nawet Rozum.