Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
13 
Nie takim szybkim lotem pewnie goni

Bełt, gdy napięta puści go cięciwa,
Jako w tej chwili ujrzę, a po toni

16 
Maleńkie czółno ku brzegom dopływa:

Jakiś duch ciemny był sternikiem nawy
I wołał: »Tuś mi duszo niegodziwa!«

19 
»Flegjasz, ej, Flegjasz[1], tym razem ty sprawy

Nie wygrasz!« tak Pan do niego zakrzyczy;
»Tyle my twoi, ile tej przeprawy«.

22 
Jak człowiek, co go, kiedy na coś liczy,

Rozczarowanie do głębi ubodzie,
Taki był Flegjasz, pozbawion zdobyczy.

25 
Zaczem Wódz podszedł, wstąpił i do łodzie

Mnie wezwał; teraz dopiero ciężary
Mymi zważony, ponurzył się w wodzie

28 
I przez odmęty pomknął czółn prastary,

Głębiej się dzióbem wrzynając, niż skoro
Przewoził w sobie bezcielesne mary.

31 
Wtem, gdy przez mętne płyniemy bajoro,

Jeden topielec do oczu mi skacze:
»A ty kto?« wrzaśnie, »coś tu wszedł przed porą?«

34 
Ja na to: »Wszedłem, lecz zostać nie raczę.

Kto zaś ty jesteś, oszpecony kałem?«
A on: »Wszak widzisz; jestem, który płaczę«.

37 
»Duchu przeklęty!« na to zawołałem,

»Zstań-że tutaj w płaczu i żałobie;
Choć zbłoconego, przecież cię poznałem!«

40 
Więc mara na bort kładła ręce obie,

Lecz Mistrz podbiegłszy, strącił piekielnicę:
»Psi rodzie!« krzyknął, »idź precz, wara tobie!«


  1. Flegjasz od greckiego φλέγω, goreję. Mszcząc się na Apollinie, który mu uwiódł córkę, Flegjasz spalił świątynię delficką; Bóg zabił go i skazał do piekieł.