Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/650

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
88 
Spojrzę, a na Nią radość z góry płynie

Przez owe święte Myśli wysiewana[1],
Stworzone latać po tamtej wyżynie.

91 
Żadna mię piękność dotąd ukazana

Nie zadziwiła urodą tak przednią,
Ani tak blizkiem podobieństwem Pana.

94 
Ta sama Miłość[2], co zeszła poprzednio

Ze słowem: Witaj łask pełna Maryja,
Teraz swe skrzydła roztoczyła przed nią.

97 
Wtóruje pieśni słodka melodyja

Całego błogosławionego dworu:
Na wszystkich licach większy blask wybija.

100 
»O święty ojcze, co do mnie z przestworu

Zlatasz, rzucając swą słodką stolicę,
Która ci dana z bożego wyboru;

103 
Kto jest ten anioł, tak czule w źrenice

Patrzący naszej niebieskiej królowej,
Że się zapala od niej, jak gromnice?«

106 
Takiemi oto znowu pukam słowy

Do wiedzy mędrca, co się w Matce bożej
Piększy jak w słońcu poseł porankowy.

109 
A on tak do mnie: »Wdzięk i zapał hoży,

Jakie być mogą w duszy i w aniele,
Są w nim, — a to nam naszę radość mnoży.

112 
Marji zwiastował zwycięstwa wesele,

Kiedy Syn boży na się ludzkie złości
Brać raczył, aby odkupić je w ciele.

115 
Teraz niech za mną twój wzrok się wyprości,

A ja ci wszystkich mocarzy wymienię
Tej sprawiedliwej i nabożnej włości:


  1. święte Myśli, tj. aniołów.
  2. Miłość, — Archanioł Gabryel.