Już się krąg drugi w pierwszą tęczę wplata
I słowo z słowem, dźwięk z dźwiękiem zespoli.
Organach tak się mają ziemskie tony,
Jak do pierwo-słońc[1] ich ziemska poświata.
Z barw równoległych wity łuk dwutęczny[2]
Na wiotką chmurę w powietrze rzucony.
Jak głos tej nimfy[3], co niby opary
W słońcu, zmarniała w miłości niewdzięcznej.
Że to znak boży[4] pisany na chmurze,
Jako nie spuści więcej równej kary.
W girlandzie toczą swoje korowody,
Zewnętrzna średniej wtórując w tym chórze.
Owe migoty i owa muzyka
Świateł, lubości pełna i pogody
Zmilkły tak razem, jak obie połowy
Powiek się razem zwiera i odmyka,
Sprawiło, pieśnią nagle się rozpększy,
Żem się k’niej nakształt igły magnesowej
O drugim wodzu[5] powiadać mi każe:
Przez niego pierwszy w czci zajaśniał większej.
- ↑ Jak do pierwo-słońc, jak promień słońca odbity np. na księżycu wydaje się nam blady w stosunku do samego słońca.
- ↑ łuk dwutęczny, Iris, posłanka Junony.
- ↑ Jak głos nimfy Echo, zakochanej beznadziejnie w Narcyzie i przemienionej w skałę.
- ↑ znak boży: Łuk mój położę na obłokach i będzie znakiem przymierza (Gen. IX. 13).
- ↑ o drugim wodzu. Jak św. Tomasz, dominikanin, wysławiał św. Franciszka, tak nawzajem św. Bonawentura, franciszkanin opowiada żywot św. Dominika, a następnie gromi zepsucie własnego zakonu.